"KSIĘGA ARONA" - Jim Shepard
"Księga Arona" to rezultat wieloletniej pracy Jima Sheparda
w obrębie historii i Holokaustu. Autor kilku powieści i zbioru opowiadań oddał
tym razem w ręce czytelników utwór zgoła zaskakujący i oryginalny. Może
on zawieść tych, którzy oczekują historii pełnej emocji, wzruszeń i bólu
towarzyszącemu obrazom II Wojny Światowej. Tego tu nie znajdziecie,
choć mogę się mylić. Znajdziecie za to niezwykłe doświadczenie.
"Księga Arona" to historia chłopca dotkniętego Holokaustem w czystej jego postaci. Na powieść składają się niejako trzy etapy całej opowieści. Pierwsza to czas tuż przed wojną i jej początki. Aron, który z pomocą Lutka nabiera ogłady towarzyskiej podwórkowego życia w Warszawie, wraz z wybuchem wojny traci cząstkę siebie. Wydaje się jednak niedostrzegać zagrożeń płynących z zaistniałej sytuacji. Ucieczki przed Niemcami, prześlizgiwanie się pomiędzy szczelinami pełnego gruzów miasta i obserwacja niektórych wydarzeń z udziałem żydów i ich oprawców wydaje się dla niego naturalną formą spędzania czasu i zabawą. Aron wydaje się pogodzony z losem.
Byłam zdziwiona, z jakim dystansem i twardością autor podszedł do tematu. Tym bardziej że powieść napisana jest z perspektywy bohatera w pierwszoosobowej narracji. Nie przypomina to jednak opowieści dziecka, otwartego na pytania, pełnego wewnętrznych emocji, wystraszonego i szukającego bezpiecznej przystani.
Jeszcze trudniej o emocje w kolejnej części historii, kiedy to świat Arona zamyka się w ciasnych murach getta. Wszyscy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, co przeżywali ci ludzie. Znamy niejedną historię, która uderzała w nas z wielką siłą, wzruszała do łez i dawała wyobrażenie o jednym z największych okrucieństw w historii. Ale nie "Księga Arona" - przynajmniej nie od razu. Nie mogłam się nadziwić, z jakim chłodem ten młody człowiek opowiada o tym, co dzieje się w getcie. Przywołuje fakty, obrazy, słowa — ale bez żadnych wzruszeń. Tak jakby "głód" był tylko głodem i nie towarzyszyły mu żadne inne uczucia. Czy Aron czuł strach? Czy miał marzenia, Czy miał nadzieję? Wciąż zadawałam sobie te pytania. Zawszony chłopiec, widzący codziennie śmierć, nienawiść i upodlenie człowieka nie chciał widocznie się uzewnętrznić. Być może zamknął swoje serce, wyzbył się wszelkich uczuć, a wszystko po to, by przetrwać.
Jeśli zamiarem autora było przedłożenie czytelnikowi tej oschłości wobec owych wydarzeń, tej beznamiętności ludzi dotkniętych tragedią nienawiści, sztywności i braku wrażliwości, jakiej dopuszczali się "Ci" - gotowi przetrwać za wszelką cenę - to świetnie mu się to udało. A już myślałam, że czytać o Holokauście nie można w sposób beznamiętny. Shepard pokazał, że jest inaczej, podobnie jak można było być obojętnym na krzywdę i ból innych. Niesamowite doświadczenie i przeżycie. I tak jak początkowo sądziłam, że książka napisana jest beznadziejnie, bezosobowo i nieprawdopodobnie narracyjnie wyjątkowo brutalnie, tak po czasie i pełnej jej lekturze przyznaję jej medal za ofiarność.
Trzecia część historii Arona to jego pobyt w sierocińcu Janusza Korczaka, gdzie Aron zaczyna odzyskiwać wiarę w człowieka i samego siebie. Na nowo uczy się co znaczy "być człowiekiem". Co znaczy szacunek, wierność i uczciwość. Budzą się w nim jednocześnie uczucia dotąd głęboko ukryte. Tam walka zaczyna nabierać zupełnie innego znaczenia.
Jest to jednocześnie kawałek życia wielkiego pedagoga, obrońcy praw dzieci i lekarza. Shepard nie pominął w swojej historii również Pani Stefy - kobiety o wielkim sercu, choć tak niedocenianej.
Jeśli zatem ktoś oczekuje kolejnej historii wyłącznie o Holokauście, to nie tędy droga. "Księga Arona" to historia o człowieku w całej jego okazałości. Ze wszystkimi jego słabościami. To utracony obraz dobra i nadziei. Przemiany, skutków okrucieństwa i wypaczonej moralności. Na szczęście jest też ta druga strona medalu. Wojna mimo wszystko nie okradła ludzkość z przyjaźni, rodzinnych więzi, odwagi i bezwarunkowej miłości. Człowieczeństwo może mieć wiele twarzy, o czym przekonacie się, sięgając właśnie po tę historyczną powieść.
"Księga Arona" to historia chłopca dotkniętego Holokaustem w czystej jego postaci. Na powieść składają się niejako trzy etapy całej opowieści. Pierwsza to czas tuż przed wojną i jej początki. Aron, który z pomocą Lutka nabiera ogłady towarzyskiej podwórkowego życia w Warszawie, wraz z wybuchem wojny traci cząstkę siebie. Wydaje się jednak niedostrzegać zagrożeń płynących z zaistniałej sytuacji. Ucieczki przed Niemcami, prześlizgiwanie się pomiędzy szczelinami pełnego gruzów miasta i obserwacja niektórych wydarzeń z udziałem żydów i ich oprawców wydaje się dla niego naturalną formą spędzania czasu i zabawą. Aron wydaje się pogodzony z losem.
Byłam zdziwiona, z jakim dystansem i twardością autor podszedł do tematu. Tym bardziej że powieść napisana jest z perspektywy bohatera w pierwszoosobowej narracji. Nie przypomina to jednak opowieści dziecka, otwartego na pytania, pełnego wewnętrznych emocji, wystraszonego i szukającego bezpiecznej przystani.
Jeszcze trudniej o emocje w kolejnej części historii, kiedy to świat Arona zamyka się w ciasnych murach getta. Wszyscy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, co przeżywali ci ludzie. Znamy niejedną historię, która uderzała w nas z wielką siłą, wzruszała do łez i dawała wyobrażenie o jednym z największych okrucieństw w historii. Ale nie "Księga Arona" - przynajmniej nie od razu. Nie mogłam się nadziwić, z jakim chłodem ten młody człowiek opowiada o tym, co dzieje się w getcie. Przywołuje fakty, obrazy, słowa — ale bez żadnych wzruszeń. Tak jakby "głód" był tylko głodem i nie towarzyszyły mu żadne inne uczucia. Czy Aron czuł strach? Czy miał marzenia, Czy miał nadzieję? Wciąż zadawałam sobie te pytania. Zawszony chłopiec, widzący codziennie śmierć, nienawiść i upodlenie człowieka nie chciał widocznie się uzewnętrznić. Być może zamknął swoje serce, wyzbył się wszelkich uczuć, a wszystko po to, by przetrwać.
Jeśli zamiarem autora było przedłożenie czytelnikowi tej oschłości wobec owych wydarzeń, tej beznamiętności ludzi dotkniętych tragedią nienawiści, sztywności i braku wrażliwości, jakiej dopuszczali się "Ci" - gotowi przetrwać za wszelką cenę - to świetnie mu się to udało. A już myślałam, że czytać o Holokauście nie można w sposób beznamiętny. Shepard pokazał, że jest inaczej, podobnie jak można było być obojętnym na krzywdę i ból innych. Niesamowite doświadczenie i przeżycie. I tak jak początkowo sądziłam, że książka napisana jest beznadziejnie, bezosobowo i nieprawdopodobnie narracyjnie wyjątkowo brutalnie, tak po czasie i pełnej jej lekturze przyznaję jej medal za ofiarność.
Trzecia część historii Arona to jego pobyt w sierocińcu Janusza Korczaka, gdzie Aron zaczyna odzyskiwać wiarę w człowieka i samego siebie. Na nowo uczy się co znaczy "być człowiekiem". Co znaczy szacunek, wierność i uczciwość. Budzą się w nim jednocześnie uczucia dotąd głęboko ukryte. Tam walka zaczyna nabierać zupełnie innego znaczenia.
Jest to jednocześnie kawałek życia wielkiego pedagoga, obrońcy praw dzieci i lekarza. Shepard nie pominął w swojej historii również Pani Stefy - kobiety o wielkim sercu, choć tak niedocenianej.
Jeśli zatem ktoś oczekuje kolejnej historii wyłącznie o Holokauście, to nie tędy droga. "Księga Arona" to historia o człowieku w całej jego okazałości. Ze wszystkimi jego słabościami. To utracony obraz dobra i nadziei. Przemiany, skutków okrucieństwa i wypaczonej moralności. Na szczęście jest też ta druga strona medalu. Wojna mimo wszystko nie okradła ludzkość z przyjaźni, rodzinnych więzi, odwagi i bezwarunkowej miłości. Człowieczeństwo może mieć wiele twarzy, o czym przekonacie się, sięgając właśnie po tę historyczną powieść.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga