Mam wrażenie, iż Joanna Piotrowska posiadła dar nie tylko tworzenia
pięknych historii, ale i zjednywania sobie za ich pomocą ludzkich serc i
wdzięczności. Nie po raz pierwszy bowiem czytając jej opowieści, miałam
łezkę w oku i duszę pełną wzruszeń. I choć uważam, że sama
fabuła jak i jej treść nie jest tu niczym nadzwyczaj wyjątkowym, to w
połączeniu ze sztuka słowa pisanego i warstwą kultury wschodu, orientu i
magii tworzy doskonałą całość.
Na wstępie może wydawać się, że akcja utworu budowana jest na pozór na mało istotnych elementach powieści, które jednak z czasem nabierają głębokiego znaczenia. Wraz z rozwojem wydarzeń tworzy się też swoisty dla utworu klimat, który z powodzeniem wprowadził mnie w naznaczony świat Indii.
Bohaterem tej niezwykłej historii jest Taru Khan, młody, bezdomny i kaleki chłopiec, którego los mocno sponiewierał na „Wyspie skarbów”, czyli bombajskim wysypisku śmieci. Taru wydaje się bezbronny w swoim świecie, tym bardziej że nie wie, kim jest, skąd pochodzi ani jak brzmi jego prawdziwe nazwisko. Zwrot wydarzeń następuje dopiero w momencie znalezienie starego albumu ze zdjęciem, które uruchamia w nim głęboko skrywane wspomnienie. To ono staje się wówczas źródłem marzeń i odwagi chłopca, który wyrusza w daleką podróż, czując jednocześnie oszałamiający smak przygody. Jego droga nie jest jednak ani łatwa, ani bezpieczna, ale siła, z jaką przyciąga go dom ze zdjęcia i nikłe wspomnienie zwycięża.
Na wstępie może wydawać się, że akcja utworu budowana jest na pozór na mało istotnych elementach powieści, które jednak z czasem nabierają głębokiego znaczenia. Wraz z rozwojem wydarzeń tworzy się też swoisty dla utworu klimat, który z powodzeniem wprowadził mnie w naznaczony świat Indii.
Bohaterem tej niezwykłej historii jest Taru Khan, młody, bezdomny i kaleki chłopiec, którego los mocno sponiewierał na „Wyspie skarbów”, czyli bombajskim wysypisku śmieci. Taru wydaje się bezbronny w swoim świecie, tym bardziej że nie wie, kim jest, skąd pochodzi ani jak brzmi jego prawdziwe nazwisko. Zwrot wydarzeń następuje dopiero w momencie znalezienie starego albumu ze zdjęciem, które uruchamia w nim głęboko skrywane wspomnienie. To ono staje się wówczas źródłem marzeń i odwagi chłopca, który wyrusza w daleką podróż, czując jednocześnie oszałamiający smak przygody. Jego droga nie jest jednak ani łatwa, ani bezpieczna, ale siła, z jaką przyciąga go dom ze zdjęcia i nikłe wspomnienie zwycięża.
Zresztą Taru ...
Nie czuł nic. Nie myślał o niczym. Do bólu i upokorzenia zdążył się już przyzwyczaić przez całe swoje życie. Do ciągłego wstawania z pyłu i brudu ulic także.
Każdy,
kto sięgnie po mistyczną opowieść Joanny Piotrowskiej może i nie
zakocha się w jej twórczości, ale z pewnością polubi jej bohaterów. Polubi je za
zachwyt nad małymi i prostymi rzeczami, nad odwieczną prawdą o ludzkich
słabościach. Autorka nie popada również w banał zakończenia, co mnie
nieco zaskoczyło. Ale nie o szczęśliwe zakończenie tu tylko
chodzi a o pewne przesłanie, które winniście sami sobie we własnych
sercach odnaleźć. Polecam
Za książkę dziękuję Wydawnictwu NOVAE RES