"Długi płatek morza" - Isabel Allende


„Długi płatek morza” Isabel Allende to wielowątkowa opowieść, w której losy bohaterów można byłoby zmieścić zaledwie na kilkudziesięciu stronach tej książki. O czym zaraz opowiem. Autorka znacznie bardziej chyba, skupiła się na tle ich wydarzeń. Opowiada tym samym o upadku Barcelony, nieuniknionej klęsce Republiki i o chaosie Wielkiej Ewakuacji. Potem przenosi nas do „wydłużonego kraju w Ameryce Południowej, który przywarł do gór, żeby nie wpaść do morza” Do kraju nazwanego „długim płatkiem morza i wina i śniegu”, który był zupełnie obcy wygnańcom. Ten kraj to Chile, o którego historii równie wiele można się dowiedzieć, sięgając po powieść.
Nie brak jej również cech, które przyciągną bardziej wrażliwe dusze. „Długi płatek morza” jest bowiem historią o wielkiej namiętności. Powieścią, której nieobce są rozterki serc i wielka miłość. Tęsknota, skrywane marzenia i rodzinne tajemnice w plątaninie ludzkich więzi.
Nic więc dziwnego, że życie jej bohaterów zdeterminowane jest przez wojnę domową, której doświadczyli w młodości. Nie oby jest im też przewrót wojskowy, obozy koncentracyjne i emigracja. Mimo to Roser nie uległa uchodźczej nostalgii i nie oglądała się wstecz. Nie idealizowała też Hiszpanii. „Bezkompromisowy zaś realizm bronił ją przed niemożliwymi do spełnienia pragnieniami, daremnymi pretensjami, zapiekłymi urazami i przed ubolewaniem nad własnym losem”. Victora tymczasem wciąż dręczyły wspomnienia. Nie zaniedbywał jednak studiów, by wkrótce stać się pełnoprawnym lekarzem. Uczył się w dzień, nocą ciężko pracował. Jego wizja przyszłości była mimo to pełna cieni. Wojna i emigracja mocno skrystalizowały jego poglądy polityczne, podobnie zresztą, jak i jego uczucia.
Pablo Neruda przejęty zaś losem hiszpańskich uchodźców wykorzystuje swoją sławę i znajomości, by Chile mogło stać się ich drugim domem. Tym sposobem ziściło się marzenie poety o wyciągnięciu społeczeństwa z marazmu, a obecność obcych na nowym kontynencie, która budziła kontrowersje, z czasem przysłużyła się temu krajowi.

Do napisania tej książki Isabel Allende zainspirował światowy kryzys uchodźczy. Który jeśli się zagłębić niewiele różni się od innych. Historia wciąż pokazuje, że w obliczu ludzkich tragedii zmienia się co najwyżej data, a nie człowiek. Na łamach powieści przytacza też kilka cytatów Pabla Nerudy – poety, który swoją pomoc hiszpańskim uchodźcom uznał za swój najlepszy poemat, który przetrwa, choćby krytyka przekreśliła całą jego poezję.

Powieść sama w sobie nie jest łatwym utworem. Obfituje w wile wydarzeń historycznych, co przy braku znajomości historii wspomnianych krajów jest pewnym wyzwaniem. Nie należy się go jednak bać, ani wystrzegać tym bardziej. Niezwykle przystępny styl autorki i poprawność wszelkich opisów i wydarzeń bardzo ułatwia czytanie. Nie warto też spieszyć się z tą historią, której bogactwo mogłoby przytłoczyć. „Długi płatek morza” obejmuje przecież dziesięciolecia i przemierza nie tylko po krajach Europy, ale i kontynentach, a towarzyszy mu para ludzi, którzy by przetrwać gotowi są na związek z rozsądku.

Książka Isabel Allende zrobiła na mnie wrażenie – to muszę przyznać. Dwie kolejne czekają już na swoją kolej. Przyjemność czytania i wiedza – czy można chcieć czegoś więcej? Polecam.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu MARGINESY
Moja ocena 7/10