"CÓRY ZIEMI"-


„Istnieje coś, czego mężczyźni pragną bardziej niż pieniędzy – to władza. Niektórzy ją mają, inni marzą o niej przed snem, a jeszcze inni o nią walczą. Ty, Glorio, zagrażasz władzy, ponieważ nie jesteś posłuszna. I jesteś kobietą. Władza zawsze będzie szukała sposobu, by cię zniszczyć. Dlatego zawsze musisz być gotowa na cios”.  (Fragment książki zaczerpnięty ze strony wydawcy)
 
"CÓRY ZIEMI" to historia trzech sióstr, w których demony wstąpiły zanim jeszcze te przyszły na świat. Znakiem czego są ich ogniste włosy. Były potępione podobnie jak cała ich hiszpańska posiadłość Las Urracas. Winnica chyląca się ku upadkowi nie tylko z powodu nieurodzaju. Był jeszcze Rafael - ich starszy brat, który sprawował władzę nad ich życiem, w obliczu, której mogły stać się wiedźmami, wariatkami, kobietami opętanymi przez diabła albo czymkolwiek innym - jeśli to tylko przyszłoby mu do głowy.

Byli też i tacy, którzy znając tajemnice Las Urracas, dopatrywali się jej klęski urodzaju w grzechach samego Rafaela i jego bliźniaczej sióstr. W ich kazirodczym związku, który ujawniony mógł jednak przynieść więcej szkód, niż nieurodzaj. Mimo to zachowanie jednej z tajemnic rodu k wymaga ofiar. Nastał też dzień, który zmienił wszystko, a demony, które miały żyć w nich, okazały się demonami żyjącymi poza nimi. Przybrały ludzką postać.

"Od tamtej nocy wszystko się dla nich trzech zmieniło. Zaczęły zdawać sobie sprawę, że razem są silniejsze niż ojciec i demony. Silniejsze niż ich brat. Problem jednak polegał na tym, że Rafael również to sobie uświadomił". Tajemnic zaś zamiast ubywać, przybywało. Te, które zaś zostały odkryte nadawały ich życiu nowego wymiaru. Dawały im siłę do walki. Nadzieję.

„Córy ziemi” to jedna z tych opowieści w, w których można przepaść. Historia, która emanuje magią i klimatem. Napisana z klasą i duszą. Powieść, w której kobietom przyszło walczyć o prawo do własnego życia. Do marzeń i prawa bycia sobą. A wszystko to w świecie pełnym tajemnic ukrytych w zamkniętych domostwa i na martwych polach hiszpańskich winnic. Do tego jeszcze jest powieścią tak zmienną, jak zmienne potrafią być pory roku. Raz pełna akcji, raz nostalgii. Szaloną i nostalgiczną zarazem. Budzącą skrajne emocje.

Ponadto autorka porusza w powieści wiele tematów dotyczących życia i spraw kobiet. Spraw trudnych i często wstydliwych, bolesnych i nierzadko krępujących. I choć dzieją się one niemal wieki wstecz, ma się wrażenie, że trwają niemal po dziś dzień.  I choć "Córy ziemi" nie należą do najłatwiejszych powieści, to wydają się absorbować uwagę czytelnika bezpowrotnie. A to podejrzewam na skutek emocji, które towarzysza lekturze. Emocji związanymi z przenikaniem do najbardziej intymnych sfer życia jej bohaterek, które zmuszone są stanąć twarzą twarz z okrutnym Patriarchalnym systemem. W obronie prawa do życia w zgodzie własną naturą i sumieniem.

Czy zatem mianem dobrej książki nazywamy tylko te, które sprawiają, że świat wokół przestaje istnieć na kilka godzin? Te, które wbijają w fotel i od których nie sposób się oderwać? A może są to też te książki, z którymi spędzamy długie godziny, dni, albo i tygodnie. Te które potrafią nas zmęczyć, więc odkładamy je na półkę, by potem znów za nimi zatęsknić i znów czytać. Książki, które zmuszają byś się zaangażował. Wymagające i pełne wyzwań. Te, które mimowolnie stają się częścią naszego życia, które potem pamięta się przez lata. Te na kartach, których widnieją nasze ręcznie zrobione notatki. Zakreślone słowa i teksty, którym dajemy drugie życie. 

Jeśli tak - to "Córy ziemi" Alaitz Leceagy są właśnie taką książką. Potwornie dobrą. 

 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu ALBATROS



 

 

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien