"ĆMA" - Jakub Bielawski

Trudno o zaskoczenie, kiedy sięga się po debiut. Tym razem jednak „Ćma” nie tylko zadziwia, ale i wprowadza czytelnika w konsternację połączoną z fascynacją. Wręcz hipnotyzuje.

Jakub Bielawski swoją powieścią przyciąga uwagę – tego nie da się ukryć.
Mnie kupił słowem i narracją. Urzekł stylem, warsztatem, opisem, szczegółowością, szarością, realnością, piękną brzydotą… Uffffffff „Ćma” jest niczym magia lub słodki narkotyk.

Początek XXI wieku w Dolnośląskiej prowincji niewiele daje o sobie znać. Poniemieckie domy i ulice obumierają na oczach ich mieszkańców. Trudno tam o „życie”, które nie przytłacza, usypia i wyjaławia. Ich los tkwi w mackach szarości, beznadziei i słabości. Otacza ich ciemność. Jak żyć? Czyżby w grę wchodziła już tylko ucieczka albo poddanie się dziwnym prawom i złym duchom. Nie pomaga też „wychowanie w cieniu ponurego wschodu”. Choć są i tacy co „[…] nie wytrzymują i wybierają krokwie na strychu albo spirytus na mrozie”.


Są też dwie nastolatki.
Nieco zagubione, noszą w sobie nieznany nikomu ból i ciężar. Nie bez znaczenia okazała się też  wyprawa do leśniczówki, przy której najadły się strachu i w panice uciekły, Świat wówczas zwariował. Teraz poznają siebie, krok po kroku, czasem bez słów – tylko spojrzeniem i dotykiem. Studzą własne emocje i pragnienia. Nieco pokornieją, a świat wokół nich nabiera odrobiny barw. Znikają urojenia i paniczny strach przed nieznanym. Pojawiają się za to  marzenia. To dlatego... „Ćmy przestały uderzać w okno. Oślizgły głos w głowie umilkł. A dziewczyna zaczęła wiązać tę odmianę z obecnością Kai”.
Są też rysunki, które Kaja zgubiła podczas ucieczki, a które w tajemniczy sposób wracają do niej. Z tą tylko różnicą, że to nie są już te same szkice, które ona tworzyła. Te przerażają.

Powieść trochę surrealistyczna, groteskowa, jak i wszystko, co w jej wnętrzu. Jak Piotrolesie, straszne, mroczne i odpychające. Z drugiej strony jednak tajemnicze, skryte, ekscytujące niczym stary cmentarz. Trochę smutna, trochę mroczna i nieco wykolejona – jak jej bohaterki.
Liryczna. Trudna i wymagająca. Wręcz niezwykła. Pełna nieoczywistego uroku.

Dlaczego więc tak dobrze się ją czyta? Zapytacie? Bo jest trochę jak my sami. Nieobliczalna, szczera, zagubiona, czasem nijaka, chwilami głęboka. Niepowtarzalna. Jedyna w swoim rodzaju. Drugiej takiej nie znajdziecie. Ot cały sekret „Ćmy” - książka do czytania i kochania. Ja pokochałam – teraz kolej na was.

Nie bez znaczenia wydaje się też użycie przez autora starej nazwy Pieszyc (Piotrolesie 1945-1947), których dzieje są równie skompilowane, jak bohaterki powieści. Ta niewielka osada na przestrzeni wieków wchodziła w skład wielu różnych państw i zamieszkiwana była przez różne narody.
Czy po sobie pozostawili i jakim cieniem obarczyli ówczesnych mieszkańców? Być może to, co kryje się we wszechobecnym mroku powieści, jest wynikiem gorzkiej historii tego miejsca.

„Ćma nie jest dla wszystkich”, ale Ci, którzy po nią sięgną i dadzą jej szansę, będą zachwyceni. A jeśli nawet nie, to przynajmniej posmakują dobrej literatury (przymykając tylko nieco oko na zbyt realny język młodego, polskiego obywatela). POLECAM!!!




Tytuł: Ćma
Autor: Jakub Bilawski
Wydawnictwo: VASPER
Liczba stron: 452
Data wydania: 2019

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien