Przejdź do głównej zawartości

„Literacki Mierzyn” – zapisane między stronami wspomnień

 


„Literacki Mierzyn” – zapisane między stronami wspomnień

Pamiętam jak dziś… A może wcale nie pamiętam – takie to były emocje. Kiedy po raz pierwszy usiadłam do planowania spotkania autorskiego w naszej bibliotece, nie przypuszczałam, że będzie to początek tak pięknej i długo trwającej opowieści. Minęło już sporo lat, a ja wciąż mam przed oczami to pierwsze wydarzenie – naszym gościem był wtedy Wojciech Burger. Autor szczecińskiej trylogii, której lekturę polecam każdemu – i zawsze. Nie wiedziałam wtedy, że ta jedna decyzja otworzy drzwi do tylu niezwykłych rozmów, historii, uścisków dłoni i chwil, które do dziś noszę w sobie.

Później „Kurier Szczeciński” pisał o nas z entuzjazmem – i coś w tym rzeczywiście było. Bo to, co udało się stworzyć pod szyldem „Literackiego Mierzyna”, to nie tylko wydarzenia w kalendarzu czy plakaty na drzwiach biblioteki. To była opowieść. Z każdą kolejną stroną – bogatsza, głębsza, coraz bardziej osobista. Taka, której nie da się zamknąć w jednej kronice.

Z ogromnym wzruszeniem wracam myślami do każdego spotkania. Do ludzi i książek, które zostawiły w naszej przestrzeni nie tylko słowa, ale i kawałki serca. Sylwia Trojanowska – zawsze ciepła, szczera, obecna. Anna Kaniecka-Mazurek, Anna Pasikowska, Dorota Schramek, Krystyna Mirek – autorki powieści społeczno-obyczajowych, których książki są jak rozmowy przy herbacie z kimś, kto rozumie bez słów. Magdalena Witkiewicz, która potrafi zamknąć nadzieję w zdaniu, uśmiech w dialogu. Marcin Grzelak – z błyskiem w oku i niebanalnym spojrzeniem na literaturę. I Przemek Kowalewski – z historiami, które mają puls i temperament. I Sam Marek Stelar- czy komuś jeszcze musze go przedstawiać??? Nie!

Nie sposób nie wspomnieć także tych, którzy wpisali się w moją osobistą mapę czytelniczych wzruszeń. Wojciech Burger – autor, z którym sercem jestem do dziś. Jego książki, pełne Szczecina, emocji i refleksji, zostają ze mną na długo po przeczytaniu ostatniej strony. Leszek Herman, Artur Justyński, Jarosław Molenda, Michał Gołkowski… i tylu innych, których miałam zaszczyt gościć w bibliotece. Każde z tych spotkań było niepowtarzalne, każde zostawiło ślad.

O każdej z postaci i przeczytanej książce mogłabym pisać godzinami. Wielu autorów i autorek nie wymieniłam tu z imienia i nazwiska, ale każdy z nich ma swoje miejsce w mojej pamięci i sercu. I każde zdjęcie, które będzie dołączone do tego wpisu, opowie tę historię jeszcze inaczej – obrazem, emocją, spojrzeniem, gestem.

Wymieniam te nazwiska z dumą, ale jeszcze większą dumę czuję, patrząc na Was – uczestników. Czytelników. Ludzi, którzy przychodzili na spotkania, siadali w pierwszym rzędzie lub gdzieś z tyłu, czasem z książką pod pachą, czasem tylko z ciekawością w oczach. Dziękuję Wam za obecność, pytania, uśmiechy i cichą obecność. Za to, że byliście częścią tej literackiej podróży.

„Literacki Mierzyn” to dla mnie nie projekt, nie obowiązek, nie wydarzenie wpisane w grafik. To żywe wspomnienie. Rytm, który wciąż gra gdzieś w środku. To momenty, do których wracam, gdy potrzebuję przypomnieć sobie, po co robię to, co robię.

A może najpiękniejsze dopiero przed nami? Sezon literacki właśnie się zaczyna – już za chwilę Warszawa, Bydgoszcz, Gdynia, Kraków, Kielce, Wrocław... Kolejne rozmowy, kolejne książki, kolejne uściski dłoni. Bo dobre historie – te najpiękniejsze – lubią wracać. Czasem cicho, czasem z przytupem. I zawsze – z nadzieją.


























Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

Trafiając na taką powieści jak ta, ma się ochotę trwać w niej niemal bez końca. Urocza, wzruszająca i pełna sentymentu. Inna niż wszystkie. Nie przesadzona ani pobieżna. Idealna dla każdej z nas. Dla każdego, kogo rozczulają historie innych. Dla wrażliwca, który lubi poddawać się emocjom, gdzie śmiech i łzy przeplatają się, nadając smaku szarej rzeczywistości. To zaś, co uderza w tej książce najbardziej, to jej konstrukcja, czyli " powieść w powieści " oraz jej zakończenie, które niewiele ma wspólnego z romantyczną bajką o miłości. Jest mimo to kwintesencją smaku tej historii. Takie prawdziwe i niespodziewane wbrew pozorom. Subtelne i piękne. Tak samo piękne, jak i te przenikające się dwie historie, w których język jest nieokiełznaną materią, a rozwoju ich wydarzeń nie da się przewidzieć. W której " koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego". Do tego szczera, emocjonalna i bardzo żywa. Można naprawdę oszaleć na jej punkcie. DEBIUT JAKICH MAŁO.

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

" Księga bezimiennej akuszerki " Meg Elison , laureatki nagrody im. Philipa K. Dicka to książka roku według " Publishers Weekly ". Nazywana opowieścią podręcznej w świecie postapo , która przedstawia wizję świata po wielkiej katastrofie, w tym przypadku po niesłychanie śmiertelnej epidemii gorączki, która doprowadziła do upadku znanej nam dziś cywilizacji. Przetrwać w świecie pandemii wydaje się jednak niczym, w porównaniu z tym, co wkrótce czeka ocalałych. Do tego " Księga bezimiennej akuszerki"pędzi w zawrotnym tempie. I nie chodzi tu bynajmniej o jej fabułę, a o jej przestrzeń czasową, która rozciąga się na wiele, wiele lat. Widać wyraźnie, iż autorka nie zamierzała skupiać się, ani zobrazować nam tylko chwili z życia bohaterki, jednego wydarzenia, jakiejś sensacji czy jednej przygody. Książka ta odsłania bowiem zrujnowany świat na przestrzeni niemal pokoleń, dając szansę czytelnikowi wyobrażenia sobie, czym tak naprawdę może być apokalipsa...

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...