Przejdź do głównej zawartości

RUMOR Robert Małecki



"Rumor” Roberta Małeckiego – krzyk z przeszłości, który długo nie ucichnie

Są tacy bohaterowie, którzy nie potrzebują słów, by zawładnąć wyobraźnią czytelnika. Andrzej Rumowski – Rumor – należy do tej właśnie kategorii. Milczący, zamknięty w sobie, osamotniony. A jednak z każdą stroną zdajemy się słyszeć jego wewnętrzny krzyk – głuchy, duszny, rozdzierający. Robert Małecki w swojej najnowszej powieści odchodzi od dobrze znanych schematów, kreśląc mroczną, surową opowieść o człowieku na granicy. Granicy przeszłości i teraźniejszości, winy i niewinności, prawdy i opowieści.

Choć historia rozwija się szybko i płynnie – idealna na dwa wieczory z książką w ręku – towarzyszy jej dziwne poczucie niepokoju. Nie ma tu miejsca na wielowątkowe panoramy społecznych dramatów ani drobiazgowe śledztwa rodem z klasycznych kryminałów. Jest za to ciasny świat – duszny, lokalny, niemal klaustrofobiczny – w którym każda postać wydaje się nosić swoje własne trupy w szafie. Małecki nie potrzebuje dziesiątek bohaterów – wystarczy mu garstka, by stworzyć pełnokrwistą opowieść, w której każde słowo ma ciężar, a każdy gest może być tropem.

Największym zaskoczeniem okazuje się Marcin Zgonowicz – dawny przyjaciel Rumora, dziś popularny podcaster kryminalny, który niczym współczesny demiurg kreuje narrację śledztwa. Zastanawiające, jak blisko można być zbrodni, nie brudząc sobie rąk… A może to właśnie on od początku sterował tą opowieścią? Jego podcast „Zgon na służbie” staje się nie tylko medium przekazu, ale i bronią, wyrokiem, mechanizmem nakręcającym spiralę oskarżeń. Świetny chwyt narracyjny – Małecki pokazuje, jak łatwo manipulować faktami, jak cienka jest granica między dochodzeniem a oskarżeniem, między relacją a kreacją.

Ale to nie tylko mężczyźni grają tu pierwsze skrzypce. Andżelika – córka Zgonowicza – choć początkowo obecna gdzieś z tyłu, szybko zaczyna barwić historię od drugiego planu. To postać, która zaskakuje odwagą, determinacją, błyskotliwością – młoda, ale nie naiwna, zagubiona, ale nie bezsilna. W odróżnieniu od jej ekscentrycznej matki, która zdaje się dryfować gdzieś między własnymi rozczarowaniami a teatralną egzystencją, Andżelika daje tej opowieści coś na kształt emocjonalnego kompasu.

Czy Rumor jest winny? Czy to człowiek, który skrzywdził innych, czy raczej ten, którego życie skrzywdziło najpierw? I czy w ogóle da się jeszcze oddzielić ofiarę od kata, skoro obie role tak często się przenikają?

Właśnie w tej niejednoznaczności tkwi siła „Rumora”. Mimo że akcja toczy się wartko, a fabuła nie pozwala na nudę, czegoś tu brakuje… może szerszego tła, może głębszego zanurzenia w przeszłość bohaterów. Jakby historia była fragmentem większej całości, której nie dane nam jeszcze poznać. Albo jakby autor celowo zostawił puste miejsca – do wypełnienia przez czytelnika.

Ale jedno trzeba powiedzieć jasno: „Rumor” to Robert Małecki w formie. Inny niż dotąd, bardziej surowy( tak mi się przynajmniej wydaje), mniej proceduralny, za to emocjonalnie gęsty. To opowieść o tym, że czasem prawda nie jest czymś, co się odkrywa – tylko czymś, co się konstruuje. A kto ją opowie pierwszy – ten wygrywa.

Czy polecam? Zdecydowanie. Nie tylko jako świetną rozrywkę na wieczór, ale także jako opowieść o tym, jak łatwo przeinaczyć życie człowieka. I jak trudno potem odróżnić plotkę od faktu, a prawdę – od „rumoru”.

Edymon

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

Trafiając na taką powieści jak ta, ma się ochotę trwać w niej niemal bez końca. Urocza, wzruszająca i pełna sentymentu. Inna niż wszystkie. Nie przesadzona ani pobieżna. Idealna dla każdej z nas. Dla każdego, kogo rozczulają historie innych. Dla wrażliwca, który lubi poddawać się emocjom, gdzie śmiech i łzy przeplatają się, nadając smaku szarej rzeczywistości. To zaś, co uderza w tej książce najbardziej, to jej konstrukcja, czyli " powieść w powieści " oraz jej zakończenie, które niewiele ma wspólnego z romantyczną bajką o miłości. Jest mimo to kwintesencją smaku tej historii. Takie prawdziwe i niespodziewane wbrew pozorom. Subtelne i piękne. Tak samo piękne, jak i te przenikające się dwie historie, w których język jest nieokiełznaną materią, a rozwoju ich wydarzeń nie da się przewidzieć. W której " koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego". Do tego szczera, emocjonalna i bardzo żywa. Można naprawdę oszaleć na jej punkcie. DEBIUT JAKICH MAŁO.

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

" Księga bezimiennej akuszerki " Meg Elison , laureatki nagrody im. Philipa K. Dicka to książka roku według " Publishers Weekly ". Nazywana opowieścią podręcznej w świecie postapo , która przedstawia wizję świata po wielkiej katastrofie, w tym przypadku po niesłychanie śmiertelnej epidemii gorączki, która doprowadziła do upadku znanej nam dziś cywilizacji. Przetrwać w świecie pandemii wydaje się jednak niczym, w porównaniu z tym, co wkrótce czeka ocalałych. Do tego " Księga bezimiennej akuszerki"pędzi w zawrotnym tempie. I nie chodzi tu bynajmniej o jej fabułę, a o jej przestrzeń czasową, która rozciąga się na wiele, wiele lat. Widać wyraźnie, iż autorka nie zamierzała skupiać się, ani zobrazować nam tylko chwili z życia bohaterki, jednego wydarzenia, jakiejś sensacji czy jednej przygody. Książka ta odsłania bowiem zrujnowany świat na przestrzeni niemal pokoleń, dając szansę czytelnikowi wyobrażenia sobie, czym tak naprawdę może być apokalipsa...

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...