Romans, historia, poradnik, nauka, biografia.... Wszystko to znajdziecie w tej jednej książce.
W magicznej "Alchemii" Katarzyny
Zyskowskiej.
"Tyle życiowych zakrętów ma za sobą:
miłości niespełnionych, spełnionych,
urwanych nagle marzeń.
A jednak dotarła tutaj.
Mimo tylu cierpień wciąż trwa po stronie życia".
Książki Katarzyny Zyskowskiej zawsze były, są i wierzę, że będą dla mnie tą magiczną chwilą, która pozwala mi wejść do jej literackiego świata z wielką rozkoszą. Przyjemność spijania słów z kart jej powieści, niezależnie czy jest to powieść biograficzna czy też fikcyjna daje mi zawsze wielką satysfakcję. Takie też książki chciałabym czytać. Zawsze. I Tylko takie wam polecać.
Jedną z nich jest "Alchemia" - nowa, nienowa powieść o losach Marii Skłodowskiej-Curie. Część jej perypetii życiowych mieliśmy okazję poznać już za sprawą "Zanim", która przywołuje historię jeszcze całkiem młodziutkiej Marii i jej romansu z synem właściciela majątku ziemskiego w którym pełni role nauczycielki. W "Alchemii" również po trosze do tego powrócimy, ale to, co przykuwa najbardziej naszą uwagę to kolejny romans bohaterki. Romans z Paulem Langevinem, który ujrzał światło dzienne i to w czasie, w którym Maria otrzymała nagrodę Nobla. Skandal miesza się więc tu z zaszczytem i to w czasach W czasach, kiedy mężczyźni mogli chwalić się kolekcjami kochanek, a kobiety musiały tłumaczyć się z miłości, Maria bez lęku sięgała jednak po to, czego pragnęła.
Powieść czyta się wręcz zachłannie. Smakuje każde jej zdanie. Każdy wątek, a sama historia Marii Skłodowskiej-Curie nie tylko daje nam obraz kobiety niezwykłej, ale również motywuje by nawet w tych czasach, w czasach XXI wieku walczyć o sobie i o swoje szczęście. O prawo do bycia sobą i spełniania marzeń. Bo kto jak nie my same zadbamy o to być móc w pełni cieszyć się tym kim naprawdę jesteśmy.
Zadbajmy więc o swoje marzenia inspirując się postacią Marii Skłodowską-Curie i dajmy się ponieść magii słowa.