Spotkanie z nową powieścią Jodi Picoult było trochę jak spotkanie ze starą przyjaciółką po latach. Okraszone odrobina niepewności. Lęku. Czy aby się nie zmieniała? Czy wciąż ma w sobie tę siłę zdolną wzruszać niemal do łez? Siłę pobudzania do refleksji, prawienia morałów i dawania dobrych rad. Pokazywania życia we wszystkich jego barwach i odcieniach. Nie zawiodłam się. "Szkoda, że cię tu nie ma" okazała się dokładnie tym, czego się spodziewałam. Ciepłą, pełną uczuć i nostalgii historią Diany. Kobiety doświadczonej przez życie w sposób, który przeraża i fascynuje jednocześnie. Diana jest bowiem postacią, którą pandemia potraktowała wyjątkowo okrutnie. Jej zmaganie się z chorobą było walką o życie, choć ona sama tego nie pamięta. Pamięta za to podróż swego życia, którą w samotności odbyła na Galapagos. To miały być ich wspólne wakacje, jej i jej narzeczonego. Los chciała jednak inaczej. Ona pojechała tam i została uziemiona z uwagi na koronawirusa. On został tu, na oddzial...