"Wszystkie winy mojej matki" to piąta powieść M. M. Perr, którą miałam przyjemność przeczytać. I choć poprzednie cztery były zdecydowanie w innym klimacie, to ta również wpisała się w moje gusta. Powieść obyczajowa z mroczną tajemnica w tle. Tajemnicą, którą skrywa stary dom. Dom, z którego niegdyś uciekła Gabriela i gdyby nie poważna choroba jej matki i podstęp ciotki, może nigdy by już do niego nie wróciła. Sprawy obrały jednak zupełnie nieoczekiwany dla kobiety obrót i zmusiły do rozliczenia się nie tylko z przeszłością, ale i z własnymi słabościami. Prawdą o tym, co w jej życiu zawsze stanowiło największą tajemnicę. Bólem i żalem za utracone dzieciństwo. Jej matka nie należała bowiem do tradycjonalnych kobiet, wychowujących swoje dzieci zgodnie z kanonem społecznym. Była dawną krakowską artystką. Barwną i kochana przez wielu. Ona sama jednak kochała inaczej. Jej miłość była albo pełna oddania, albo szalenie skryta. Z tą druga właśnie przyszło się zmierzyć jej córce, gd...