Czy zbrodnia sprzed lat pomoże rozwiązać zagadkę
dzisiejszych morderstw? I kim jest Nadbzreżnik, który morduje turystów,
lokalnych rzezimieszków, osoby, które utraciły chęć do życia?
Joanna Bagrij w swojej powieści "Nadbrzeżnik" nie
dosięga jeszcze perfekcji literackiej, lecz czy to jest wymóg, za który należy
ją oceniać? Mimo tych niewielkich niedoskonałości, które odrobinę mnie czasem irytowały,
uznaję tę książkę za solidny kawałek kryminału i z pewnością sięgnę po kolejne
dzieła autorki. Dlaczego, otóż… Autorka nie ogranicza się do rutynowej fabuły
kryminalnej. Wprowadza na pokład również osobiste historie bohaterów,
odświeżając niezaczerpnięte tajemnice z przeszłości, nierozwiązane traumy,
wzajemne relacje i społeczne konteksty zbrodni., a w tle unosi się jak groźna
fala konspiracja milczenia. I to jest coś co lubię.
Najbardziej fascynującą cechą powieści jest jednak to, że aż
do samego końca nie możemy mieć pewności co do tożsamości winnych popełnionych
czynów. Możemy się domyślać, snuć teorie, lecz nieuchronnie trzyma nas w
napięciu niepewność. Autorka celowo
myli ślady, sprawiając, że każdy z bohaterów zdaje się być potencjalnym
podejrzanym, a finał zaskakuje, co w dzisiejszej literaturze kryminalnej nie
jest już tak często spotykane. Dodatkowo, w sposób mistrzowski, Bagrij splata
różne perspektywy, prezentując rzeczywistość z różnych punktów widzenia -
zarówno ofiar, jak i samego mordercy. Ta wielowymiarowość dodaje opowieści
głębi i sprawia, że czytelnik jest wciągnięty w wir emocji oraz skomplikowanych
relacji między postaciami.
Dla mnie osobiście, jednym z najmocniejszych atutów tej powieści było też jej miejsce akcji. Tajemnicze zgony na wybrzeżu, począwszy od Niechorza, a skończywszy na Kołobrzegu. Pojawia się również miasto Szczecin, chociaż tylko na chwilę, jednakże wnosi to dodatkowy klimat do narracji. Istotnym elementem książki są również relacje między bohaterami oraz więzi, które w znacznym stopniu wpływają na prowadzone śledztwo, oparte w końcu na psychologii postaci. Jednak to, co naprawdę wyróżnia tę opowieść, to historie jednostkowe bohaterów, które są zaskakujące, bolesne i nasycone skrajnymi emocjami. Szczególnie poruszająca jest historia jednego z głównych bohaterów, której przebieg poznajemy niemalże od podszewki. Ta postać zdaje się być punktem centralnym, który wywołuje największe zamieszanie w całej tej historii.
W mojej ocenie, książka warta jest naszej czytelniczej uwagi,
choćby ze względu na samych bohaterów i ich obraz. A skoro mowa już o obrazie i
tym co czytelnicza wyobraźnia gotowa jest nam podsunąć, to z pewnością będą to
nadmorskie klimaty. Plaże, lasy, bunkry i małe nadmorskie miejscowości. Pojawiają się też nieco bardziej drastyczne sceny, ale na szczęście nie będzie ich w
nadmiarze. Nic jednak nie zajmuje bardziej w tej kryminalnej historii niż jej
bohaterowie, a zwłaszcza charyzmatyczna Lena Dobrowicz. Uparta, zamknięta w
sobie, z ciętym językiem, nie do utemperowania, za to skuteczna w swoich
działaniach. Czepić mogłabym się tu jednak działań pozostałych śledczych, zwłaszcza
kiedy Lena zniknęła im zupełnie z "radaru" i nikt nic z tym nie
zrobił. Niedopatrzenie? Celowe działanie? Błąd techniczny? Tego nie byłam w
stanie zrozumieć. Na szczęście Lena wybrnęła cało z opresji. W całej
tej historii nie można też pominąć tytułowego "Nabrzeżnika" a raczej legendy
jaka wytworzyła się wokół pewnej tajemniczej postaci, którą straszono nie tylko
dzieci. Jak sami zatem widzicie powieść jest szalenie bogata treściowo. I dla
takiej rozrywki warto przymknąć oko na małe niedoskonałości.
Edymon