Przygoda z twórczością Samuela Bjorka rozpoczęła się dla mnie dość nietypowo, od jego ostatniej bowiem powieści "Hitra", która stanowi czwarty tom kryminalnego cyklu Holgera Muncha i Mii Krüger. Co najciekawsze, w trakcie lektury nie miałam ani przez chwilę poczucia, że brakuje mi informacji czy treści z poprzednich książek z cyklu. To świadczy o niezwykłym kunszcie autora i misternie skonstruowanej fabule, gdzie wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Niedopowiedzenia zaś, które pojawiają się wraz z finałem tej historii, oraz nie do końca wyjaśnione wątki również dodają tej powieści swoistego uroku. Wywołują one pewien rodzaj niedosytu - zdrowego niedosytu, który jednocześnie rozpala apetyt na więcej i więcej...
Z przyjemnością jak widzicie, oddałam się lekturze "Hitry". Niespiesznie śledziłam też losy jej bohaterów. Płynęłam na fali śledztwa, typowego dla skandynawskich klimatów. Chłodnego mimo lata. Nasyconego wywiadami, spekulacjami i zagadkami. Śledztwa, które rozbiegało się po wyspie niczym wystraszone dzieci. Wiele zatem wątków pojawiło się w powieści, tak jak i wielu zbrodni dotyczyło dochodzenie prowadzone prze śledczych: Stara zagadka sprzed lat zaginięcia ośmioletnego chłopca, który znika beż śladu. Śmierć nastoletniej dziewczyny, a potem jeszcze pewnego mężczyzny, który był postacią dość ekscentryczną. Czy te trzy sprawy może coś łączyć? Łączy je z pewnością Hitra - norweska wyspa, na którą trafimy za sprawą tej historii. "
"Hitra" to jedna z niewielu norweskich powieści, które miałam okazję przeczytać, i muszę przyznać, że zachwycił mnie jej klimat. Autor potrafi budować napięcie, które utrzymuje na stałym poziomie, co pozwala czytelnikowi zanurzyć się w historii i puścić wodze fantazji. Pozwala na domysły i intrygi, nie zdradzając jednocześnie całej prawdy o zbrodni. Naprawdę dobra, choć do idealnej wciąż jej czegoś brakuje. ;)
Teraz czas na "Wilka".