"ODRUCH" Ashley Audrain

Blythe Connor pragnie być dla swojej małej Violet czułą i troskliwą matką, jakiej sama nigdy nie miała. Ale w tym pierwszym, najbardziej intensywnym i wyczerpującym okresie macierzyństwa Blythe dochodzi do wniosku, że z jej córką jest coś nie tak. Dziewczynka nie zachowuje się jak większość dzieci. A może to tylko jej wyobraźnia? Jej mąż, uważa, że ma przywidzenia. Im bardziej więc Fox lekceważy jej obawy, tym bardziej Blythe wątpi we własne spostrzeżenia i odczucia. My tymczasem zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy jej opowieść o życiu jest oby prawdziwa.
Dopiero gdy rodzi się Sam, Blythe odkrywa szczęście i bliskość z nowo narodzonym dzieckiem, o jakim zawsze marzyła. Violet również nie skąpi uczuć młodszemu bratu. Wszystko jednak zmienia w mgnieniu oka za sprawą jednego wydarzenia. Zmienia ono nieodwracalnie ich życie, a Blythe musi się zmierzyć z okrutną prawdą.
Prawdą, przed którą nie ma już ucieczki. Blythe musi wytrwać w niej do końca. Pytanie jest jednak zgoła nieco innej natury. Czy aby my, czytelnicy damy radę zmierzyć się z nią i dopuści do swojej świadomości ową prawdę.
Ta książka to wyzwanie i bezwzględny oryginał. Jest jak zdobywanie szczytów. Jak wspomnienie opresji, z której udało się nam wyjść cało. Jak rozlany flakon perfum, których woni nie można się pozbyć.

"Odruch" jest swoistym pamiętnikiem. Wspomnieniem, myślą, lękiem i marzeniem pewnej kobiety. Kobiety pełnej tajemnic. Chroniącej własna tożsamość i uczącej się kochać każdego dnia.

"Odruch" jest zapowiedzią zła, które czai się w człowieku. Powieścią figlarnie bawiącą się z czytelnikiem. Ujmującą i nieprzewidywalną. Historią perfekcyjnie budująca napięcie, której konstrukcja potrafi utrzymać je do samego końca, a nawet dłużej.

"Odruch" to niepowtarzalny obraz rodzinnej patologii przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Obraz upośledzonych uczuć, które są kiełkującym ziarnem. Jest rzeczywistością, w której miłość przeplata się z nienawiścią.

"Odruch" wyposażony został w czułego i nieczułego bohatera. W postać kobiety, która intryguje. W nieodgadnioną istotę, którą nie sposób rozgryźć, zarówno, jeśli chodzi o matkę, jak i córkę. Postacie, które wydają się nami manipulować, przyprawiając nas tym samym o lęk, czasem zniecierpliwienie, irytację i ... Znów ta niepewność.

"Odruch" jest w stanie potargać emocjami. Wzburzyć w nas krew. Dotrzeć do najgłębszych pokładów naszej wrażliwości. A robi to, wyświetlając naszej świadomości obrazy pełne obsesji. Filtruje też nasze postrzeganie rzeczywistości. Straszy.

"Odruch" to jednocześnie debiut Ashley Audrain, której gratuluje odwagi w ujęciu tematu. W podążaniu za skrajnymi emocjami notabene przypisanymi jednej osobie. Emocjonalnego rollercoasteru. Mam tylko jedno pytanie. Ile emocji kosztowała ta powieść autorkę, skoro czytelnik nie może się z niej otrząsnąć.
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu  PRÓSZYŃSKI i S-Ka
Moja ocena 9/10

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien