"Z ZIMNĄ KRWIĄ" - Tess Gerritsen


Hello! O co tu chodzi?

Czy to oby na pewno Tess Gerritsen jest autorką tej historii?

Jeszcze nie tak dawno czytałam "Kształt nocy" i było całkiem OK. Sięgam pamięcią do "Dawcy", "Infekcji" czy innych książek z cyklu "Anatomia zbrodni" i jestem pod wrażeniem. To było coś. Tymczasem, to co dostałam, mocno odbiega od twórczości tej Tess Gerritsen, która dotąd znałam. Najwidoczniej autorka miała swoje gorsze dni pisząc tę powieść. Dziwi mnie też fakt, iż cieszy się ona tak wielkim powodzeniem wśród czytelników, o czym świadczyć może jej szósta już odsłoną w naszym kraju. Dowiedziałam się również, że autorka ma na swoim koncie kilkadziesiąt powieści, które regularnie pojawiają się na listach bestsellerów w USA i w Europie. Takiego szaleństwa u nas jednak nie zaobserwowałam. Fakt, że z uwagi na lata swej pisarskiej kariery jej nazwisko jest powszechnie znane wśród fanów kryminałów i thrillerów, ale jakby nie stawia to jej na piedestale. Co zresztą byłoby dla mnie nieco niezrozumiałe. Zwłaszcza po zapoznaniu się z tą oto lekturą.

"Z zimną krwią" - to mała książeczka. Dwieście trzydzieści parę stron zapisanych dużym drukiem. Taka historia na raz. Historia pełna akcji, w której jest zbrodnia, tajemnica, seks i miłość. Równie interesujący mogliby być też jej bohaterowie, gdyby tylko autorka pozwoliła czytelników nieco zbliżyć się do nich. Tu nie ma na to czasu. Istotna jest tu fabuła i jej się trzeba trzymać. Sam wątek powieści jest zresztą niczego sobie. Porzucona przed ołtarzem panna młoda. Bomba w kościele i zero rannych. Kolejny wybuch, tym razem z ofiarami, a Pana młody... ? To niech pozostanie tajemnicą, gdyby jednak ktoś skusił się na tę książkę. Potem bomba w mieszkaniu Niny i kolejny nieudany zamach na jej życie. Ktoś ewidentnie próbuje się jej pozbyć. Tylko dlaczego? To zwyczajna kobieta. Pielęgniarka. Nigdy nikomu nic złego nie zrobiła. Nie ma wrogów, ale i tak grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo.

To mogło się rozwinąć w naprawdę ciekawy thriller. Widziałam w tym potencjał. Za mało było jednak przede mną stron na jego rozwinięcie. Za szybko przemykały wątki. Brakowało mi treści pomiędzy. Pojawiły się nawet (jak dla mnie) pewne absurdy fabularne. Nina bowiem, tuż po odwołanym ślubie poznaje policjanta zajmującego się jej sprawą i tajemniczych bomb. Szybko zakochuje się w przystojnym gliniarzu i wyznaje mu nawet miłość. Oczywiście jest to możliwe, dlaczego by nie, ale jakieś takie nie na miejscu. Przyświecające bardziej romansowi w stylu harlequina niż powieści sensacyjnej. Kolejny paradoks to ochrona naszej bohaterki. Przyznam się, że nie chciałabym takiej obstawy. Mało profesjonalna była - po prostu. Podobnie zresztą jak całe to śledztwo.

Dawno tak nie rozczarowałam się książką. Czułam się jak w przedszkolu. Zdaje sobie jednak sprawę, iż dla wielu ta historia, w takiej formie, okaże się przyjemną rozrywką i chwilą zapomnienia. Tego życzę każdemu, kto skusi się na tę powieść. Ja jednak muszę zaleczyć rany. Na szczęście pod ręką mam kilka polskich kryminałów nagrodzonych w tym roku na Targach Książki w Warszawie i powieść laureata Nagrody Wielkiego Kalibru.
 
 Nie namawiam. Nie zabraniam. Niech każdy czyta to, co lubi. ;)

HARPER COLLINS

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala