"ŻONA" - Shalini Bolando

 


Pozory mylą — wiemy to nie od dziś. I nie wszystko złoto co się świeci, a to co na pierwszy rzut oka wygląda nieciekawie, może okazać się prawdziwym hitem.

Mimo to dałam się na nią namówić. I kiedy miałam już ją w swoich rękach, przepadłam w niej na chwil kilka. Dokładnie. Wiem, co mówię, bo gdyby nie obowiązki zawodowe to przeczytałabym ją zapewne na jeden strzał. Autorka na dzień dobry serwuje nam zdarzenie z dnia ślubu Zoe, które obarczone jest od samego początku tajemnicą, bo rozumiem zemdleć od natłoku emocji w tak wielkim dniu, ale żeby od razu niczego nie pamiętać, to już trochę dziwne. Świat jakby jednak wyparł ten fakt z pamięci. Kolejne lata Zoe i jej rodziny przypominają prawdziwą sielankę. Czas więc uczcić z wielką pompą dziesiątą rocznice ślubu. To będzie wielki dzień. Dosłownie ;)

Zanim jednak dojdzie do planowanej imprezy, w życiu kobiety zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Świat jakby odwracał się do niej plecami. Przyjaciółki ją unikają. Zbywają jej pytania. Nie odbierają jej telefonów.  Kontakty jej męża ze szwagierką również pozostawiają wiele pytań. Teściowa towarzyszy jej niemal na każdym kroku a na ulicy spostrzega zaginioną przed laty siostrę. Pojawia się też w jej towarzystwie dawna przyjaciółka, która najwyraźniej nie ma dobrych intencji. Coś zaczyna się dziać. Emocje wzbierają z każdą stroną. Nie wiadomo komu ufać. O co w tym wszystkim chodzi. Żadnych konkretnych podejrzeń... Czy można nie chcieć czytać dalej? Nie!
"Zoe nie wierzy jednak, że to wszystko to zbieg okoliczności, nie w kontekście tego wszystkiego, co się teraz dzieje. Może zakrawa to nawet, w jej przypadku na manię prześladowczą, ale po incydencie z Cassie, nie zdziwiłby jej już nawet fakt, gdyby ktoś chciał zrujnować im rocznicę. [...]  Modli się, żeby to nie miało nic wspólnego z Diną".

Łapię zatem każda wolną chwilę, by iść śladami bohaterów powieści. Rozgryźć ich postawy i zachowania. Dotrzeć do rozwiązania zagadki, która wydaje się coraz bardziej nierealna, bo oto dzieją się rzeczy absurdalne wręcz, a wokół krążą plotki, niemające żadnego pokrycia w rzeczywistości. A kiedy emocje sięgają zenitu, na jaw wychodzi jedna z prawd, tyle tylko, że ta, zamiast rozwiać wątpliwości, nastarcza ich po stokroć. I tak do samego końca, aż pęka ta bańka kłamstw, w której zapętlili się dosłownie wszyscy i dzieje się rzecz niezwykła - czytelnikowi zapiera dech w piersi. Czeka, popędza, boi się...

"Żona" - to była prawdziwa uczta. Powieść napisana lekkim piórem. Przystępna nawet dla czytelniczego laika. Z mistrzowską narracją zdolną obezwładnić czytelnicze zmysły. Prosta historia, wyjątkowo zagmatwana kłamstwem, które urosło do rangi szaleństwa. A jej finał? - Nie uwierzycie - to prawdziwa petarda. Znakomity materiał na film, od którego może cierpnąć skóra. Świetna rozrywka.

Ale gdyby tak jeszcze zajrzeć do niej bardziej w głąb, to być może odkryjecie w niej prawdę o wielu ludzkich sprawach, które potrafią zdeterminować życie człowieka. Nie bardzo chcę wchodzić tu jednak w szczegół, by nie naprowadzić nikogo na utratę przyjemności z czytania i wielkiej niewiadomej, płynącej z jej kart.
 
 
Fragment powieści przeczytacie  tutaj
 
Wydawnictwo Literackie