Przejdź do głównej zawartości

"STOWARZYSZENIE LEWORĘCZNYCH" - Hakan Nesser

Oto długo wyczekiwana powieść jednego z mistrzów skandynawskiego kryminału "Stowarzyszenie leworęcznych". Hakan Nesser nie spieszył się z powrotem na rynek wydawniczy. Minęło bowiem sześć lat, odkąd po raz ostatni zaszczycił nas cyklem powieściowym z inspektorem Gunnarem Barbarottim w roli głównej i piętnaście od ostatniego spotkania z komisarzem Van Veeterenem.

Tym razem jednak postanowił zrobić niespodzianka fanom obu serii, łącząc ich siły w "Stowarzyszeniu leworęcznych". Doskonale napisanej i wielowątkowej powieści, której niespieszność akcji wcale nie przeszkadza w utrzymaniu uwagi czytelnika w pełnym napięciu. Sprzyja temu zarówno konstrukcja powieści, jej forma, jak i styl autora. Z przyjemnością czyta się jej każdy fragment. Każdy dialog i opis. I choć utkana z wielu retrospekcji, przyciąga jak magnes niezależnie od chwili, w której akurat czytelnik się znajduje. A to bardzo rzadka cecha.

Historia zaczyna się z końcem lat pięćdziesiątych. Leworęczność nie była wówczas ani zbyt popularna, ani nawet tolerowana. O czym dawała znać jedna z nauczycielek, która nie szczędziła chłopcom przykrości i kar. Nic więc dziwnego, że ci mali mężczyźni nienawidzili jej i snuli plany zemsty. Z czasem jednak swoją energię spożytkowali w nowo założonym przez nich "Stowarzyszeniu leworęcznych". Do grona wybranych należało zaledwie kilka osób, których losy śledzimy na przestrzeni powieści przez kilka kolejnych lat, aż do chwili, w której każdy z nich, po cichu, niemal bez słowa opuszcza Oosteby, a stowarzyszenie przestaje istnieć.

Wiele lat później leworęczni spotykają się na wspólnym zjeździe, który okazał się dla nich tragiczny w skutkach. Czwórka z nich zginęła w pożarze pensjonatu. Piąty z uczestników zaś uznany za winnego zbrodni zaginął. Przez lata był nieuchwytny dla Policji. Aż do chwili, w której dzieje się niejako główna część całej historii. Jego ciało zostaje odnalezione zupełnie przez przypadek. To burzy niestety dawną koncepcję o jego winie. Dowody bowiem wskazują, iż ciało przeleżało w ziemi ok. 20 lat. Zatem tamtego feralnego dnia w 1991 roku zginęli wszyscy uczestnicy zjazdu. Ko zatem jest mordercą i o co w tym wszystkim chodzi? To oczywiście tylko jedno z wielu, które pozostaje bez odpowiedzi.

I tu na scenę wkracza mocno dojrzały już komisarz Van Veeteren. Człowiek o wyjątkowo filozoficznych usposobieniu. Starszy pan, któremu przyszło na powrót zabawić się w detektywa i rozwikłać starą niewyjaśniona sprawę. Wesprze go w tym nie kto inny jak sam inspektor Barbarotti, którego bieżąca sprawa kryminalna wydaje się mieć sporo  wspólnego z tą sprzed lat.

"Stowarzyszenie leworęcznych" to powieść z charakterem jakich mało. Wyrazista i paskudnie oryginalna. Mięsista i pożywna. Była rozkoszą dla moich zmysłów. Nie ma się jednak co temu dziwić, skoro pisarstwo Nessera jest nie tyle sprawne, co i wielce barwne. Do tego ze sporą znajomością rzeczy, czemu nie przeszkadza rola nauczyciela, jaką niegdyś wiódł. Mam nadzieję, że tym razem nie każe czekać zbyt długo na kolejną frapująca powieść kryminalną, jak się zresztą okazuje w najlepszym wydaniu.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu CZARNA OWCA


 


Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

Trafiając na taką powieści jak ta, ma się ochotę trwać w niej niemal bez końca. Urocza, wzruszająca i pełna sentymentu. Inna niż wszystkie. Nie przesadzona ani pobieżna. Idealna dla każdej z nas. Dla każdego, kogo rozczulają historie innych. Dla wrażliwca, który lubi poddawać się emocjom, gdzie śmiech i łzy przeplatają się, nadając smaku szarej rzeczywistości. To zaś, co uderza w tej książce najbardziej, to jej konstrukcja, czyli " powieść w powieści " oraz jej zakończenie, które niewiele ma wspólnego z romantyczną bajką o miłości. Jest mimo to kwintesencją smaku tej historii. Takie prawdziwe i niespodziewane wbrew pozorom. Subtelne i piękne. Tak samo piękne, jak i te przenikające się dwie historie, w których język jest nieokiełznaną materią, a rozwoju ich wydarzeń nie da się przewidzieć. W której " koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego". Do tego szczera, emocjonalna i bardzo żywa. Można naprawdę oszaleć na jej punkcie. DEBIUT JAKICH MAŁO.

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

" Księga bezimiennej akuszerki " Meg Elison , laureatki nagrody im. Philipa K. Dicka to książka roku według " Publishers Weekly ". Nazywana opowieścią podręcznej w świecie postapo , która przedstawia wizję świata po wielkiej katastrofie, w tym przypadku po niesłychanie śmiertelnej epidemii gorączki, która doprowadziła do upadku znanej nam dziś cywilizacji. Przetrwać w świecie pandemii wydaje się jednak niczym, w porównaniu z tym, co wkrótce czeka ocalałych. Do tego " Księga bezimiennej akuszerki"pędzi w zawrotnym tempie. I nie chodzi tu bynajmniej o jej fabułę, a o jej przestrzeń czasową, która rozciąga się na wiele, wiele lat. Widać wyraźnie, iż autorka nie zamierzała skupiać się, ani zobrazować nam tylko chwili z życia bohaterki, jednego wydarzenia, jakiejś sensacji czy jednej przygody. Książka ta odsłania bowiem zrujnowany świat na przestrzeni niemal pokoleń, dając szansę czytelnikowi wyobrażenia sobie, czym tak naprawdę może być apokalipsa...

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...