"Sercem i rozumem" - Wojciech Sobina.

 "Sercem i rozumem" książka Wojciecha Sabiny zwróciła moja uwagę swoją niezwykle delikatną, urzekająca wręcz prostota szaty graficznej książki. Wydawała się, być zapowiedzią lekkiej i nostalgicznej historii. Podróżą przez życie dojrzałego człowieka. Spacerem po pustej plaży o świcie. Zbiorem myśli płynących z serca i rozumu - na co wskazywałby sam tytuł. Pozory lubią jednak mylić. 

Wojciech Sabina nie jest zawodowym pisarzem. Jest za to absolwentem Wydziału Chemii Politechniki Gdańskiej i studiów podyplomowych w Loughborough University of Technology w Wielkiej Brytanii. W swojej dziedzinie pełnił również rolę eksperta Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dziś spełnia się jako nauczyciel akademicki, zafascynowany współczesnym światem i sposobem w jaki oddziałuje na człowieka. 

Książka ta (o czym autor mówi we wstępie) powstawała przez długie lata. Była początkowo formą luźnych zapisów dotyczących jego zawodowych przygód, wniosków i nauk jakich doświadczył. Relacją licznych obrazów z jego życia i refleksji, które w ostatecznej wersji przybrały formę tej oto książki. Książki, na którą składają się niejako trzy rozdziały.

Pierwszy z nich to "Smaki sukcesu" - ta część powieści oparta jest na jego długim doświadczeniu zawodowym. który obejmuje lata 1967 do 2011 roku. W tej części autor relacjonuje swój pobyt na stypendium naukowym w Anglii. Swoje spostrzeżenia i refleksje. Pisze o swojej fascynacji nowoczesną techniką i technologią, która niestety z czasem zaczęła pękać. Wspomina chwile spędzone w fabryce. Rozterki i dylematy zawodowe. Porównuje swoje marzenia z panującą ówcześnie rzeczywistością. Pisze o technologii, procedurach, recepturach i swojej roli w fabryce. O mieszance dętkowej. O jej plastyczności w temperaturze otoczenia i jej odporności na deformacje. Po co to wszystko? Czemu ta wiedza ma służyć? Nie wiem. Nie po taką historię biograficzną sięgałam. Nie to miałam w domyśle dostać. 

We wstępie rozczarował mnie również nieco język powieści i zbyt jak dla mnie skupienie się na technicznych aspektach pracy autora. Pisze np.

 "Podczas przerw nie powinna deformować obrabianego materiału dociskiem górnego walca. Mówiąc dzisiejszym językiem, trzeba wyposażyć ją w logiczny, programowalny sterownik, reagujący na zatrzymanie linii i uruchamiający określoną sekwencję działań.  Programowalny logiczny sterownik złożony z kilku włączników krańcowych i przekaźnika czasowego połączonych przewodami. Na szczęście nie muszę nikogo prosić o zgodę, bo jest dziura w systemie kontroli inicjatyw"

Być może są odbiorcy, których to będzie fascynowało. Ja niestety do takich osób się nie zaliczam. Mnie to nie przekonuje.  Zdaje sobie jednocześnie sprawę, że ten malutki wycinek fragmentu książki, nie może być podstawą oceny całości. Zwłaszcza, że autor sprytnie przemyca w niej wielkie wartości. Szkoda tylko, że droga do nich jest tak wyboista. 

Pójdźmy więc o krok dalej i zajrzyjmy do drugiej części tej autobiograficznej powieści. Części zatytułowanej "Biedni i bogaci" będącej opisem pięciu wybranych misji eksperckich odbytych przez autora w latach 1987 -1994.  Będących jednocześnie opisem podróży do krajów na trzech różnych kontynentach. W tym miejscu osobista historia Wojciecha Sabiny wydaje się nabierać znacznie innych barw i stylu. Staje się bardziej przyswajalna, a nawet ciekawa. Autor przytacza nam wówczas nie tylko własne refleksje, ale i obrazuje rzeczywistość Kuby, ezoterykę prawdziwie czarnej Afryki, a w szczególności ich biedę, która niejako wpisana jest w żywot tych ludzi. Tu też ujął mnie autor opisem Afryki, jej mieszkańców i kultury. Ta część jest niczym społeczny przewodnik po prozie życia tamtejszych ludów. W niej z przyjemnością zostałabym na dłużej by dać upust refleksji nad krzywdą wyrządzaną biednym przez bogatych. 

Potem jest czas na Bliski wschód, a konkretnie Syrię. Kolejne miejsce w prozie autora, w której odcina się od zawodowych aspektów swojej podróży a skupia na tym co go otacza. Na przyrodzie, ludziach i ich osobistych historiach. Czego efektem jest złość autora na możnych tego świata i eksplodujące okrucieństwo. Autor zabiera nas jeszcze w podróż do stolicy Kambodży i Sri Lanki. Trzecia zaś i ostatnia jednocześnie część tej historii to już rzeczywistość bardzo współczesna. Ta część, w której Wojciech Sobina pisze o stresie, wypaleniu, rosnącej presji, zrujnowanych relacjach, narastającej pustce i dewiacjach dobrych idei. To część, która stała się mi najbliższą i zdecydowanie zmieniła pierwsze wrażenie związane z tą książką. I tym sposobem książkę gotowa jestem wam polecić. 

Książka pozyskana dzięki współpracy ze SZTUKATER.PL

 

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien