"PŁONĄCE DZIEWCZYNY" - C. J. Tudor


„W Chapel Croft (w 1556 roku) spalono na stosie sześcioro protestantów, mężczyzn i kobiet. Dwie dziewczyny, Abigail i Maggie, schowały się w kaplicy, ale ktoś je wydał. Zostały schwytane, poddane torturom, a potem zabite. [...] Legenda głosi, że dychy Abigail i Maggie nawiedzają kaplicę, ukazują się ludziom, którzy mają kłopoty. [...] Właśnie dlatego, wieśniacy zaczęli splatać z gałązek te laleczki. Wierzyli, że odpędzą dusze pragnące zemsty".

Tak jest po dziś dzień. Mieszkańcy Chapel Croft nie zapomnieli. Są do tego jeszcze głęboko religijni. Tam właśnie trafia Wielebna Jacqueline, zmagająca się z własnymi demonami matka nastoletniej córki, która jest tuż przed maturą. Dla pani Brooks nie był to wybór a konieczność. Innego wyjścia bowiem nie miała. Emocjonalnym szantażem pozbyto się jej z miejsca, w którym jej nie chciano. W którym nie była mile widziana. Tym sposobem zajmuje miejsce poprzedniego proboszcza we wsi, który wcale nie tak dawno, popełnił spektakularne samobójstwo. Wkrótce potem Wielebna znajduje skrzynkę z narzędziami do egzorcystów i niepokojący cytat z Biblii. Ludzi, których zaś poznaje, wydają się, być równie tajemniczy co owe znalezisko. Z czasem Jack i jej córka Flo przekonują się, że społeczność, do której trafiły, skrywa naprawdę mroczne tajemnice.

Na jaw wychodzi również fakt, iż przed trzydziestu latu w wiosce zaginęły dwie nastoletnie dziewczyny. Sprawa została jakby zamieciona pod dywan. Mieszkańcy nie specjalnie też i przejęli się tym zniknięciem. Teraz kiedy jednak Pani pastor zaczyna krążyć wokół tego tematu, rozdrapuje stare rany, w ludziach wzbiera gniew i niepokój. A skrywane od lat tajemnice zaczynają się niebezpiecznie sączyć. Wokół niej piętrzy się nienawiść i poczucie zagrożenie, które emanuje niemal z każdej strony powieści, a mrok i lęk wydają się, być jej tłem. Emocje te potęguje postawa Harperów - rodziny będącej czymś w rodzaju filaru miejscowej społeczności. Ludzie, którzy cieszą się ogromnym szacunkiem. Finansują kościół i tak jak wielu mają za pazuchą ukryty nóż. Broń, która są gotowi użyć w obronie swego dobrego imienia.

Wolna od przesądów i klątw nie jest też Flo, która wkrótce po przeprowadzce zaczyna widzieć duchy. Początkowo myśli, że dała się zwieść lokalnym opowieściom, ale to nie mija. Staje się coraz bardziej natarczywe i sugestywne. Rodzi się zatem pytanie. Czy duchy chcą ostrzec Flo? Zagrozić jej, czy też szukają bratniej duszy, która pomoże im znaleźć spokój? Napięcie rośnie. Rośnie z każdą kolejną stroną. Gęsta atmosfera tajemnicy mocno daje o sobie znać. Powieść zaczyna przybierać elementy horroru. Prawda zaś, do której czytelnik zbliża się, wraz z rozwojem fabuły, może przyprawić o dreszcz rozkoszy. Jeśli oczywiście lubi on takie klimaty.

Gdybym miała określić, tę książkę C. J. Tudor jednym słowem, nazwałabym ją FENOMENALNĄ powieścią, podobnie jak i wszystkie jej poprzednie dzieła, które należą do moich ulubionych. Wciąż niezawodna i perfekcyjna w malowaniu mrocznego klimatu. Podobnie jak i w składaniu nietuzinkowych fabuł i kreowaniu nieoczywistych postaci. Wyraźnych bohaterów każdego planu i soczystej narracji. Jej książki należą jednocześnie do tych, do których ja chętnie jeszcze kiedyś wrócę. Niosą bowiem w sobie treści, które można wciąż odkrywać na nowo. Są utworami czystymi w rozumowaniu zła, a "Płonące dziewczyny" nie pozostawiają ku temu żadnej wątpliwości.

Niespieszna, soczysta, mroczna, wciągająca i pełna wrażeń - taka jest nowa powieść C.J. Tudor "Płonące dziewczyny". Autorki bestsellerowego "Kredziarza". POLECAM.
 
Za  egzemplarz książki dziękuję  Wydawnictwu CZARNA OWCA

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien