"Rachunek nieprawdopodobieństwa" jest też powieścią wielu bohaterów i wielu wątków. Dzięki niemu mamy okazję poznać zarówno Pawła Jeża - młodego jak i genialnego nauczyciela matematyki oraz Anię - skromną uczennicę ostatniej klasy liceum, z którą życie obeszło się wyjątkowo brutalnie. Między tym dwojgiem pojawia się uczucie. Uczucie niewskazane. Wręcz zabronione. Niejednoznaczne. Miłość, którą trzeba albo ukrywać, albo odrzucić. Uczucie, nad którym zbierają się czarne chmury. Ania i Paweł staną więc przed wyjątkowo trudnymi wyborami. Doświadczą rzeczy, których dotąd nie znali. Zmierzą się z własnymi demonami, lękami i prawdą o miłości najczystszej.
Ta wrażliwość i emocje nie są obce również
innym bohaterom powieści. Choć pojawiają się w niej również i czarne
owce. Ludzie pozbawieni skrupułów. Tacy, dla których liczy się tylko
pieniądz. Ludzie zawistni, szukający zemsty i kobiety łamiące czułe
męskie serca. W ten sposób powieść wychodzi ze swoim zasięgiem daleko
poza szkolne realia. Wkracza do świata wielkiego biznesu. Grzebie się w
zakamarkach ludzkich serc i umysłów, a co najważniejsze nie powiela
schematów. Łamie wiele stereotypów. Emanuje świeżością i dojrzałością
zarazem. Jest kwintesencją smaku i dobrego stylu. Czymś, czego nie ma
się dość. Historią, która wcale nie musi mieć w tym miejscu końca.
A wszystkich tych, którzy poczują niedosyt, odsyłam do pierwszych dwóch tomów z serii "Okruchy
gorzkiej czekolady", które są niejako historią Ani, czyli niczym innym
jak słodko-gorzką opowieścią o utraconym szczęściu. Historią, w której
poznamy wyjątkowo burzliwe losy młodej dziewczyny. Czytanie "Rachunku
nieprawdopodobieństwa" nie wymaga jednak znajomości poprzednich części. Z
powodzeniem tworzy on samodzielną fabułę, będącą też trochę taką formą
pamiętnika. Męskiego spojrzenia na rzeczywistość w otchłani miłości. Historią, w której pierwsze skrzypce gra tym razem Paweł
Ach, cóż to była za powieść...
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf