
Fatalne zauroczenie — to tytuł, który brzmi jak typowy romans. Zdają się
to potwierdzać również bajecznie słodkie okładki, na których dojrzymy
twarz pięknej kobiety w różanej odsłonie. A wszystko to na ciemnym tle,
które również ma swój wydźwięk. Wszystko idealnie dopieszczone tworzy
obraz pełen nostalgii i zadumy. Taka jest również jest ta powieść, będąca
kwintesencją dobrego smaku i stylu. Historia, w której fatalne zauroczenie
młodziutkiej Izy pozostawiło ogromny niesmak, który dodatkowo uwypuklają
burzliwe lata 50 i 60 w kraju, w którym żyje. Jest to jednocześnie
powieść, w której autorka Elżbieta Gizela Erban zawarła wiele
autobiograficznych akcentów, co nadaje jej dodatkowego znaczenia.
"Fatalne
zauroczenie" spełnia się jako romans. To fakt. Ale to nie wszystko, co gotowa jest nieść swoją treścią czytelnikowi. Tło historyczne, w jakim
się rozgrywa i któremu autorka daje szansę mocno wybrzmieć,
stawia ją również w szeregu powieści historycznych. Bogactwo faktów i
zdarzeń, które podejmuje w powieści, są niczym powtórka przed
sprawdzianem. Być może niektórych rozmiłuje nawet w historii. Można ją równie dobrze potraktować też jako powieść obyczajowo — społeczną,
obrazującą codzienność życia wielu Polaków na przestrzeni kilkunastu lat ich życia. Ich dylematy, zmagania i postawy w przestrzeni pełnej
niepokoju i tęsknoty. W kraju, w którym wojna ustąpiła miejsca kolejnemu
reżimowi.

Główną bohaterką powieści jest Izabella. Młodziutka
dziewczyna z dobrego domu, która wdaje się w romans z wysoko postawionym
i dużo starszym od siebie oficerem. Ogarnia ją szalone uczucie, dla
którego gotowa jest niemal na wszystko. Z uporem stara się też przekonać
do tego związku rodzinę, która jest wyjątkowo nieprzychylna jej
wybrankowi. Ostrzeżenia płyną również z ust jej kolegów i przyjaciół, z uporem bagatelizuje. Romanowicz jest jej księciem z bajki.
Szalenie przystojnym, dystyngowanym i posiadającym ogromną władzę. O tym
jednak do czego zdolny jest jej wybranek i jak potrafi wykorzystywać
swoje atuty, przekonała się dopiero po ślubie. W jednej chwili jej
miłość się ulotniła, a jej miejsce zajął strach i nienawiść.
Fatalne zauroczenie zaczęło zbierać swoje żniwo. Iza zaś
doświadczała życia, któremu towarzyszyła niejednokrotnie modlitwa o
śmierć. Tak zaczyna się ta historia. Jej koniec nie pozostawia jednak
złudzeń, iż to odwaga i prawdziwa miłości oraz bezwarunkowa przyjaźń potrafią zdziałać cuda.
Los
Izabelli bez wątpienia należy do jednych z najtragiczniejszych. Nie
tworzy on jednak obrazu pozbawionego nadziei, przez co historia ta ma
wymiar nieco terapeutyczny. Jest jednocześnie przestrogą. Wyzwala w
czytelniku również ogromne pokłady emocji, przez co czyta się ją z
zapałem i niemal chorobliwą fascynacją. Dla mnie osobiście stała się też
zalążkiem do odkrywania nowych pokładów polskiej literatury kobiecej.
Inspiracją.
To, co wydaje mi się również niezwykle ważne w tej
trzytomowej powieści to nieprzerysowywanie faktów. Nadawanie rzeczom
naturalnego im biegu. Snucia opowieści nakreślonej wspomnieniami i
pierwszoosobowa narracja, która uwypukla wszystkie jej cechy, tworząc
fenomenalna wręcz opowieść. Mam tym samym nadzieję, że Elżbieta Gizela Erban nie powiedziała swojego ostatniego słowa w tej historii i wkrótce zaszczyci nas kolejną przejmującą opowieścią.
Za przepiękną powieść w postaci trzech tomów dziękuję
Wydawnictwu VIDEOGRAF