"SPICA" - Tomasz Białkowski

Iga Spica każdy swój krok planuje z wyprzedzeniem. Robi tak od kilku miesięcy. Iga słyszy, widzi, węszy. Nie czuje poza tym nic więcej. Jest martwa. Już raz ją zabito. Podobnie jak zabito jej syna, ze śmiercią którego nie potrafi się pogodzić. Świat nie jest już tym, czym był przed tą tragedią. To było dla niej prawdziwe piekło i pociągnęło za sobą ciąg traumatycznych zdarzeń. Z czasem jednak kobieta próbuje wrócić do normalnego życia, o ile kiedykolwiek jeszcze hafefobia jej na to pozwoli. Za namową przyjaciółki przyjmuje zlecenie tłumaczenia negocjacji handlowych, których przedmiotem jest opuszczona wyspa w okolicach Olsztyna. Iga postanawia ten wyjazd wykorzystać również do prywatnych celów. Niedaleko mieszka bowiem powszechnie znany jasnowidz i swoiste medium. Iga już tylko w nim widzi szansę na pogodzenie się z bólem i rozpaczą.

Z chwilą jednak przybycia Spicy do wioski, zaczynają się dziać w niej dziwne i niepokojące rzeczy. Jedno z dzieci znajduje swoją matkę w środku w nocy w kłębowisku nagich kobiet. Martwe psy znalezione zaś na wyspie, przyprawiają o mdłości i ciarki nie tylko ją. Giną ludzie. Jest jeszcze wspomnienie Igi, która już raz była w tej wiosce, i które coraz bardziej ją niepokoi. Ludzie wydają się, być tu jacyś dziwni, być może nawet mają jakiś związek ze śmiercią jej syna.
Wśród bohaterów tej powieści znajdziemy jeszcze niejakiego Antoniego Stycznia. Policjanta, który prowadzi prywatne śledztwo w sprawie nagich kobiet w kościele. Zwłaszcza że jedną z nich była jego żona. Próbuje jednocześnie odbudować swoje małżeństwo, które wisi i tak już na włosku. Jest też postacią, która w sposób szczególny zyskuje w oczach czytelnika. W przeciwieństwo do jednego z jego kolegów, niejakiego Adamczyka — paskudnego gliny, który udaje macho i skrywa pewną wstydliwą tajemnicę.

Za jednego z bohaterów powieści możemy też śmiało uznać pewien obraz. Malowidło Paulusa Pottera, które jest notabene zapowiedzią nadchodzących wydarzeń, i które pojawia się przed oczyma Igi, wszędzie tam, gdzie i ona. Czy to oby przypadek? Zwłaszcza że obraz przedstawia sceny wydarzeń, które niedawno miały miejsce w wiosce. Obraz zatytułowany "Kara myśliwego" sam w sobie jest zaś historią zwierząt dokonujących prawnego osądu nad człowiekiem, który zabijał je od niepamiętnych czasów. Co wspólnego ma on ze Spicą? Ot, kolejna zagadka.

Do jednych z niefortunnych historii, które skrywa ta powieść, należy też los zainteresowanego kupnem wyspy Niemca, niejakiego Hamana. Człowieka, który urodził się w tej wsi i wychował, by potem opuścić ją w jednej obszarpanej koszuli. W Polsce nowej władzy nie było dla niego miejsca. Dziś wraca jednak jako bogacz. Chce coś udowodnić. A może to z sentymentu? Tylko on zna prawdziwe intencje swoich działań.

"Spica" jak widać, jest powieścią wielu wątków. Bogatą w treści i na swój sposób zajmującą. Jest historią z ogromnym potencjałem, który chyba nie do końca został wykorzystany. Z mojej perspektywy powieść ma zbyt słabo rozwinięte niektóre wątki. Jest z nią trochę tak, jakby autor poszedł na łatwiznę. Nie pogłębił np. psychologi postaci. Ci zaś w moim odczuciu, mieli naprawdę wiele do opowiedzenia. Zbyt pobieżnie potraktował też symbolikę obrazu i odciął się od społecznych relacji pomiędzy jej bohaterami, przez co nieco rozmyło się tło powieści. A szkoda. Ich rozbudowanie być może nadałoby utworowi nieco większej głębi i znaczenia. Pozwoliłoby wynieść z niej jakąś istotną myśl lub refleksję. Zgłębić świat jej bohaterów i poznać ich samych.  "Spica" mogłaby w moim mniemaniu tworzyć wręcz fenomenalne dzieło o zabarwieniu społęczno-psychologicznym. Mogła być ponadprzeciętną opowieścią o winie i karze. Wplątany zaś w nią wątek artyzmu Paulusa Pottera — siedemnastowiecznego holenderskiego malarza i pejzażysty — dodatkowym walorem powieści łączącym ją z przeszłością i kulturą. W obecnej postaci jest zaledwie kryminalną rozrywką. Lekką i niezobowiązującą, która raczej nie wyryje śladu w mojej pamięci.

Z jakiegoś powodu w powieści nieustannie dominuje też atmosfera przygnębienia, smutku i bezradności. Brak za to uczucia napięcia, ciekawości i czytelniczej fascynacji. Te pojawiają się, i owszem, ale dopiero w końcowej fazie powieści. Nie łatwo było też określić realny czas akcji, choć to akurat nie miało większego znaczenia na jej odbiór. W konsekwencji było to dla mnie dodatkową zagadką, którą rozwikłałam na własną rękę, a pomogło w tym kilka faktów historycznych umieszczonych w jej treści. Pod tym względem powieść okazała się dość inspirującą przesłanką.

Mimo to "Spica"nie jest powieścią, nad którą można by się zachwycać. Tomasz Białkowski nie ubrał bowiem swojego pomysłu na książkę w formę, która jest w stanie zatrzymać na dłużej czytelnika. Wywołać w nim emocję i potrzebę jej przeżycia. Mam jednak nieodpartą ochotę zerknąć do innych dzieł pisarza. Zwłaszcza do niejakiej "Zmarzliny" o której jedna z recenzentek pisała w sposób niezwykle pochlebny; „Utwór Białkowskiego ma szansę stać się nie tylko oryginalną propozycją na tle polskiej prozy współczesnej, ale również lekturą obowiązkową dla bardziej wymagających czytelników”. Ponadto twórczość Tomasza Białkowskiego wydaje się, być bardzo ceniona w opinii wielu krytyków literackich. 

Książka pozyskana w ramach współpracy ze SZTUKATER.PL
Moja ocena 4/6