Przejdź do głównej zawartości

"Córka mordercy" - Jenny Blackhurst

 Przyjemnie jest rozpisywać się w samych superlatywach o książce, którą się przeczytało, choć nie zawsze jest to możliwe. Wtedy staram się znaleźć w niej to co najlepsze. Co mnie, jest w stanie do niej przekonać. Co pozwoli mi wyzbyć się poczucia straconego czasu. Stąd też tak niewiele będzie o "Córce mordercy" Jenny Blackhurst. 

Za to podzielę się też głosem innych czytelników. 

Sama fabuła powieści nie jest niczym nadzwyczajnym i nowatorskim. Konstrukcja jest nawet bardzo ok. Towarzyszy jej wielka i skrywana tajemnica, która pozostaje nią przez ponad dwadzieścia lat. To wtedy zniknęła przyjaciółka Kathryn, a oskarżonym za jej domniemane morderstwo został jej ojciec. Młoda kobieta po dziś dzień nie może uporać się z tą traumą i od lat zadaje ojcu jedno tylko pytanie, "gdzie ona jest", które wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Dwadzieścia pięć lat później w tym samym miejscu ginie kolejna dziewczynka, łudząco podobna do dawno zaginionej Elsie. Tym razem jednak winnym zniknięcia kolejnego dziecka nie może być jej ojciec. Zatem kto? Wspólnik? Naśladowca? I co, jeśli mężczyzna w więzieniu jest tym niewinny? 

Kathryn zamierza rozwikłać tę sprawę. Ma zresztą ku temu wszelkie predyspozycje. Chce wreszcie poznać prawdę. W tej decyzji utwierdzają ją dodatkowo słowa matki wypowiedziane w chwili załamania, które wywołały kolejną falę niepewności w życiu Kathryn. Dlatego też pod fałszywym pretekstem wraca w rodzinne strony i bierze udział w poszukiwaniach Abigail. Szybko jednak przekonuje się, że nie jest tam mile widziana. Sprawą oczywiście zajmuje się też policja, na czele z komisarz Maggie Grant. 

Mamy zatem dwie kobiece postacie, które w żaden jednak sposób nie wzbudziły we mnie szczególnej sympatii, choć ich kreacji nic nie mogę zarzucić. Akcja ciągnie się natomiast utartym torem i trudno o jakieś szczególne zaangażowanie się w nią. Zabrakło mi w niej emocji, zaskoczenia. Czegoś co byłoby w stanie utrzymać moją uwagę i zainteresowanie. Ot zwyczajna powieść kryminalna, która ani nie zachwyca, ani nie mierzi. Jest powieścią, o jakie nietrudno na rynku wydawniczym. Brak zaskoczenia i przewidywalność to niestety nie najlepsze atuty. 

Wśród nich znajdzie się natomiast prócz prostej i nieskomplikowanej konstrukcji powieści, również jej język Równie prosty i niewymagający nadmiernego skupienia. Z łatwością dający po sobie sunąć. Mało skomplikowany wątek i co dla wielu ważne - jeden. Akcja powieści nie odbiega zatem od tematu. Dla mnie to jednak za mało, bym chciała kontynuować przygodę z twórczością autorki, choć wiem, że ma ona wielu swoich fanów. I o to przecież chodzi. 

Gdybym miała jednak wybrać powieść do pociągu albo na plażę, to z pewnością wybrałabym tę, zamiast Tokarczuk, Bator czy Steinbecka. 

Są jednak czytelnicy, których ta powieść wręcz zafascynowała. Którzy nie mogli się od niej oderwać, zanim nie poznali prawdy. A potem ta prawda ich zaskoczyła. Teraz chcą więcej Jonny Blackhurst i jej książek, a ja zamierzam im w tym marzeniu pomóc, ściągając jak najwięcej książek autorki do naszej biblioteki. 

I czy to nie jest piękne. Jedna książka i tyle opinii. Tyle wrażeń, smaków i marzeń. 


ALBATROS

TYTUŁ ORYGINAŁU: DEAR DAD
TŁUMACZENIE: XENIA WIŚNIEWSKA
LICZBA STRON: 384
FORMAT: 135 X 205 MM
ISBN: 978-83-8215-819-9
OPRAWA: MIĘKKA ZE SKRZYDEŁKAMI
DATA WYDANIA: 9 LUTEGO 2022


Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

Trafiając na taką powieści jak ta, ma się ochotę trwać w niej niemal bez końca. Urocza, wzruszająca i pełna sentymentu. Inna niż wszystkie. Nie przesadzona ani pobieżna. Idealna dla każdej z nas. Dla każdego, kogo rozczulają historie innych. Dla wrażliwca, który lubi poddawać się emocjom, gdzie śmiech i łzy przeplatają się, nadając smaku szarej rzeczywistości. To zaś, co uderza w tej książce najbardziej, to jej konstrukcja, czyli " powieść w powieści " oraz jej zakończenie, które niewiele ma wspólnego z romantyczną bajką o miłości. Jest mimo to kwintesencją smaku tej historii. Takie prawdziwe i niespodziewane wbrew pozorom. Subtelne i piękne. Tak samo piękne, jak i te przenikające się dwie historie, w których język jest nieokiełznaną materią, a rozwoju ich wydarzeń nie da się przewidzieć. W której " koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego". Do tego szczera, emocjonalna i bardzo żywa. Można naprawdę oszaleć na jej punkcie. DEBIUT JAKICH MAŁO.

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

" Księga bezimiennej akuszerki " Meg Elison , laureatki nagrody im. Philipa K. Dicka to książka roku według " Publishers Weekly ". Nazywana opowieścią podręcznej w świecie postapo , która przedstawia wizję świata po wielkiej katastrofie, w tym przypadku po niesłychanie śmiertelnej epidemii gorączki, która doprowadziła do upadku znanej nam dziś cywilizacji. Przetrwać w świecie pandemii wydaje się jednak niczym, w porównaniu z tym, co wkrótce czeka ocalałych. Do tego " Księga bezimiennej akuszerki"pędzi w zawrotnym tempie. I nie chodzi tu bynajmniej o jej fabułę, a o jej przestrzeń czasową, która rozciąga się na wiele, wiele lat. Widać wyraźnie, iż autorka nie zamierzała skupiać się, ani zobrazować nam tylko chwili z życia bohaterki, jednego wydarzenia, jakiejś sensacji czy jednej przygody. Książka ta odsłania bowiem zrujnowany świat na przestrzeni niemal pokoleń, dając szansę czytelnikowi wyobrażenia sobie, czym tak naprawdę może być apokalipsa...

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...