CZARNE SKRZYDŁA CZASU - Diane Setterfield

Podróż z Dianę Setterfield do świata „Czarnych skrzydeł czasu" jest jak wkroczenie do krainy baśni, gdzie za zamkniętymi drzwiami, rozgrywa się historia, nie tyle pełna magii, co ludzkich doznań. Bardzo łatwo się w niej zatracić i poczuć jej klimat. Tylko odrobinę mroczny z uwagi na pojawiające się w niej kruki i ich czarne skrzydła, za to spowity wielką tajemnicą i piętnem, które w swoim sercu nosi człowiek. 

William miał tylko dziesięć lat, kiedy z jego rąk zginął kruk. To była dziecięca zabawa, której nikt nie przewidział konsekwencji. Z perspektywy wielu ludzi, była to drobnostka. Dlatego też tak łatwo było ją wymazać z pamięci. Ta lubi jednak niezapowiedzianie wracać, zwłaszcza kiedy przed oczami sprawcy znów pojawiają się czarne kruki, a jego życiowa dobra passa wydaje się, mieć swój koniec.

William z chłopca wyrósł bowiem na ambitnego młodego mężczyznę. Wszystko układało mu się niemal jak w bajce. Dobra praca, szacunek ludzi, szczęśliwa rodzina i bogactwo. Aż pewnego dnia traci niemal wszystko. Odchodzą jego najbliżsi, a on sam traci chęć do życia. Tymczasem jego firma bez twardej ręki gospodarza zagrożona jest czająca się na każdym kroku konkurencją. Los ma wobec niego jednak inny plan. 

Stawia na jego drodze tajemniczego mężczyznę, którego William nazywa Blackiem. To on podpowiada mu biznesowe rozwiązania i podświadomie kieruje jego ruchami. Nikt jednak nie wie kim jest ten człowiek, który to raz pojawia się to znów znika, tworząc aurę niepewności. Tylko czytelnik ma szanse domyśleć się kim jest owa postać i rozpoznać w dziele Setterfield pewną symbolikę, której przewodzą kruki, choć nie tylko to. 

"Czarne skrzydła czasu" to też swoista baśń, w której dopatrzeć możemy się pewnej alegorii rzeczywistości. Postać Bellmana wydaje się za to być utopią. Trudno bowiem o drugiego tak idealnego bohatera. Skazą na jego duszy jest tylko zabity przed laty z procy ptak. Wydarzenie, które wywołało w nim ciche poczucie winy i ukształtowało go takim jakim jest teraz. Człowiekiem bez cienia żalu, pogardy i zła. Panem, wokół którego piętrzy się dobro, szacunek i rozwaga, a wszelkie jego wątpliwości rozstrzygane są zawsze na korzyść drugiego człowieka. Obraz kapitalisty idealnego, dla którego tyle samo liczy się człowiek co i zysk. 

Czy w ten sposób odkupi on swoją winę? "Bo kiedy zapada wieczór, utkany z mroku i czarny jak skrzydła kruka... Wtedy przeszłość dopomina się o swoje. I nie ma od niej ucieczki".

Nowa powieść Diane Setterfield nie wydaje się, być też jednoznaczną. Nie w tym wydaniu. Nie w takim stylu. Są bowiem tacy, którzy już usłyszeli w niej echa Dickensa, Braci Grimm czy Poego. Którym włos jeżył się na głowie od jej lektury. Czy tak jest w rzeczywistości? Na to każdy sam musi odpowiedzieć sobie. Mną powieść zwyczajnie niemal zawładnęła. W magiczny sposób pozbawiła mnie świadomości istnienia na chwilę mojego świata. Za to jej dziękuję. Za literacką niepowtarzalność, która zdaje się być atutem pisarki, która kiedyś zachwyciła mnie książką "Byłą sobie rzeka".


Wydawnictwo ALBATROS

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien