Audiobooki

 


Audiobooki dobre na sen i dla sportu.  Za ich prawa znika też kurz. Która opcję dla siebie ty Wybierasz?

Są czytelnicy, którzy uparcie bronią się przed tą formą książki Są wierni papierowej i tylko tej. To się chwali – bo czemu by nie. Tym bardziej, że ta niezaprzeczalnie ma największe walory. Audiobooki też nie są jednak ich pozbawione. Ja np. odkryłam kilka z nich.

Po pierwsze:

Wzmagają ruch, a co za tym idzie dbają o naszą sylwetkę i kondycję fizyczną. Umilają każdy spacer, albo nawet trucht. Wyjście z psem przestaje być straszne, nawet kiedy pada. I tak każdego dnia. Okazuje się potem, że 10 000 kroków to dla ciebie pestka, a jak powieść cię wciągnie, to i 15 000 nie będzie straszne. Nawet się nie zorientujesz jak parę kilo z ciebie zniknie i stracisz zadyszkę.  Wiem co mówię. A teraz wyobraź sobie, że te 10 godzin przesiedziałeś na kanapie z książką w ręku, a co gorsza z torbą chipsów lub gorąca czekoladą.

Po drugie:

Wzywają cię domowe obowiązki? Nic się nie martw. Słuchawki na uszy i do pracy. Małe ostrzeżenie tylko. Dobra książka i dobry lektor mogą sprawić, że zamiast jednego obiadu będą dwa. Kurze będziesz wycierać codziennie, a i podłogi będą lśnić. Zaczniesz prasować pranie i myć oka. Wybieleją nawet fugi w twoim domu, a ty wciąż nie będziesz miał dość. No chyba, że opadniesz z sił. W innym przypadku co najwyżej zrobisz szybki obiad i hyc na kanapę z książką w ręku.

I po trzecie:

Audiobooki są dobre na sen. Nie wierzycie? No dobrze. Może tylko ja tak mam, że po 10 minutach odpływam w błogi sen. Oczywiście sprawa dotyczy słuchania w łóżku z głową na poduszce, nie w ruchu. 😉  Trudności z zasypianiem mam więc z głowy. Niepotrzebne żadne leki.  Nie byłoby mi jednak z tym całkiem do śmiechu, gdybym rano obudziła się wraz z końcem powieści. Są na szczeście aplikacje, które pozwalają ustawić czasowe wyłączenie się audiobooka, a to oznacza… Że nie tylko ja przy nich zasypiam. 😉

Coraz częściej testuję też audiobooki w podróży. Tu nawet przypadkowa powieść może okazać się błogosławieństwem i uratować was od paplaniny współpasażerów, których dopadnie, akurat tu i teraz niepohamowana potrzeba opowiedzenia „całemu światu” o życiu swoim, swoich sąsiadów, znajomych. „Pudelk”, to przy nich pikuś. Oczywiście udają, że to rozmowa tylko między nimi, bo fakt, że słyszy je cały wagon umyka już ich uwadze. Istnieje niestety ryzyko, że i wy możecie stać się obiektem ciekawskich spojrzeń. Zwłaszcza jeśli słuchacie akurat „góry kłopotów” Marka Stelara i dopadł was niepohamowany śmiech.


To co? Dacie się teraz namówić na audiobooka?

Nie? Ok. Polecamy w takim razie wersję tradycyjną książki.  

Równie dobra. ;)