DEBIT C.J. Tudor



 Każdy, kto zapyta mnie, czy warto sięgnąć po powieść C.J. Tudor, otrzyma jednoznaczną odpowiedź: "TAK. Zdecydowanie tak." To jedna z moich ulubionych autorek, która i tym razem mnie nie zawiodła. Co więcej, wprawiła mnie nawet w niemałe osłupienie, ponieważ tego, co zastałam w "Debicie", naprawdę się nie spodziewałam. Nie podejrzewałam też siebie o sympatie wobec tego rodzaju powieści, a tu taka niespodzianka. Oczywiście, thrillery lubię, nawet uwielbiam, ale ten jest wyjątkowy. Nie tylko ma w sobie domieszkę powieści grozy, ale także autorka wplotła w fabułę elementy powieści dystopijnej. Ależ się to czytało: rano, wieczorem, w przerwie na kawę i między jednym a drugim naleśnikiem przewracanym na patelni.

"Debit" to opowieść, która tkwi w rzeczywistości, ale w odmiennym wymiarze niż ten, z którym się obecnie zmagamy. To nie tylko powieść, ale także obraz obfitujący w niepokojące wizje i szokujące odniesienia do realności. Autor, misterny w swoim narracyjnym kunszcie, konstruuje scenariusz, który wstrząsa czytelnikiem, wzbudzając w nim mieszankę grozy i fascynacji.

Właśnie w tej przestrzeni między fikcją a realnością tkwią siła i urok "Debitu". Czytelnik wkracza w świat, gdzie zagrożenie nie bierze się z wirusa czy epidemii, ale z czegoś znacznie mroczniejszego i bardziej realistycznego. To opowieść, która odwołuje się do naszych najgłębszych lęków i obaw, czyniąc z każdej strony powieści niemal dotykalną rzeczywistość.

Poza tym "Debit" nie tylko wciąga czytelnika w wir wydarzeń, ale także zmusza do refleksji nad kondycją ludzkości i przyszłością naszego społeczeństwa. To arcydzieło literackie, które rzuca wyzwanie czytelnikowi, zadając pytania o istotę ludzkiej natury i granice, jakie jesteśmy gotowi przekroczyć w obliczu zagrożenia.

Opisując jednak fabułę, sięgnę po to, co można odnaleźć zarówno na okładce powieści, jak i na stronie wydawnictwa.

"Hannah budzi się w środku chaosu, otoczona okaleczonymi ciałami, metalowymi elementami i rozbitym szkłem. Wraz z innymi studentami została ewakuowana podczas burzy śnieżnej, ale autokar, którym podróżowali, wypadł z drogi i zatrzymał się w zaspie. Teraz muszą współpracować, aby przeżyć i ujawnić tajemnice, które trzymają w ukryciu. Meg znajduje się w zupełnie innej sytuacji. Obudziła się w wagoniku kolejki linowej, otoczona przez pięciu obcych ludzi, wysoko nad górami. Nie pamięta, jak się tam znalazła, ale wiedzą, że zmierzają do tajemniczego miejsca zwanego Azylem. Z narastającym napięciem i opadającą temperaturą, zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy docierają tam żywi. Carter, z kolei, obserwuje przez okno schroniska narciarskiego na odludziu, gdzie sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna. Podczas burzy zepsuł się generator, a gdyby prąd w końcu wysiadł, delikatne więzi międzyludzkie zostaną wystawione na ostateczną próbę." Wszystkie te historie tworzą część jednej większej układanki, a w tle czai się jeszcze większe zagrożenie – siła, która może zagrozić całej ludzkości.

I nic więcej nie mogę zdradzić, bo to bardzo, ale bardzo nieszablonowa powieść. Wciągająca, nieodkładana i przerażająca jednocześnie – ale o to właśnie chodzi. Jest szalenie plastyczna, bowiem widziałam oczami wyobraźni niemal każdą scenę, jakbym oglądała film. To bardzo mi się podobało. Być może dlatego, że tłem powieści były tak naprawdę tylko trzy miejsca: autokar uwięziony w zaspie śnieżnej, wagonik kolejki linowej i schronisko narciarskie na odludziu. A w każdym z tych miejsc ludzie: ranni, nieżywi, chorzy i ci, którym nie powinno się ufać. A może to tylko pozory? Może prawda wygląda zupełnie inaczej? Z czasem jednak wszystko nabiera nowych barw. Przerażenie wzrasta. Zabija nie tylko strach, a czas leci... Czas...

Edymon



Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala