
Dziś jednak przyszło nam się zmierzyć z jej najnowszą powieścią "Przez", której już sam tytuł budzi myśli o przewrotności tego utworu. Trudno, jednak oczekiwać od autorki czegoś, co wpisuje się w kanon tradycyjnych, klasycznych powieści. Zośka Paużanka tworzy bowiem prozę nieoczywistą. Pełną teatralności. Operuje słowami w sposób, który pozwala spojrzeć czytelnikowi na kreujące się w jego wyobraźni obrazy z nowej perspektywy.
Autorka bez wątpienia potrafi zaskarbić sobie uwagę czytelnika od pierwszych stron swoich powieści. Jej oryginalny styl i piękno języka sprawia, że czytanie jej treści już samo w sobie jest przyjemnością. Prostota zaś z jaką opisuje rzeczy na pozór tylko banalne, nadaje jej lekkości i głębi jednocześnie.
"Wyszła ostatnia, pozbierawszy wszystkie długopisy i okruszki chleba na ścieżce w lesie słów, oddzieliwszy mak od piasku i własne rozczarowanie od gaszonego światła".

"Przez" to powieść również nieco poplątana, z wewnętrznym dialogiem w roli głównej i zakończeniem bez "ostatniego słowa". Pełna niedopowiedzeń, a zarazem mówiąca tyle ile sam czytelnik z niej odczyta. Ale to nic dziwnego w obliczu dość ekscentrycznego bohatera "Przez". Człowieka, który wyłamuje się wszelkim schematom mężczyzny porzucającego żonę. On wraca. Wraca w jej sąsiedztwo, by z ukrycia ją obserwować i robić zdjęcia. Powodów oczywiście jego zachowania może być wiele. Nie wiadomo tylko, które z nich jest właściwe. Towarzyszą mu również wspomnienia ze wspólnie spędzonych chwil. To szaleństwo miesza się z fascynacją i pewną grą pozorów. Jest nieoczywiste i przez to dziwne. Intryguje. Przyświeca jej również smutek i nostalgia.
Książki Zośki Paużanki polecam więc każdemu, kto żądny jej nowych doznań literackich.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu MARGINESY