"Interakcje" - Wojciech TUT Chechliński

Wojciech TUT Chechliński - autor "Interakcji" - o którym jak na razie wciąż niewiele wiadomo, przynajmniej w roli pisarza. Zdecydowanie za to wiele treści można znaleźć o nim jako artyście malarzu, socjologu i wielbicielu Warszawy. Przez wielu określany jest mianem człowieka o niezwykłej osobowości. Człowieka o wyjątkowo bogatym doświadczeniu życiowym, którym mógłby obdarzyć niejedną osobę. Wszystko zatem wskazuje na to, iż postać Wojciecha TUT Chechlińskiego jest tak samo barwna, jak i jego obrazy, które przykuwają uwagę widza zarówno barwą, jak i formą. Inspiracją zaś jego dzieł jest życie codzienne i najbliższa mu rzeczywistość. Podobna rzecz wydaje się mieć miejsce również w przypadku "Interakcji" - sztuki teatralnej, która dedykuje własnemu synowi, i której treść już w jej wstępie daje wiele do myślenia.
"Interakcje" to zatem pierwsza książka będąca okazją ku temu, by Wojeciecha TUT Chechlińskiego poznać w nowej roli. W roli pisarza i autora publikacji nietuzinkowe. Łamiącej nieco schematy, a przy tym niezmiernie przejmującej. Spod ręki autora wyszła bowiem nie powieść, która niejako króluje na ówczesnym rynku wydawniczym a sztuka teatralna, a dokładnie mówiąc dwie. "Muszka" i "Urodziny" które składają się na książkę pod mocno sugestywnym tytułem "Interakcje". Nikt nie powinien mieć więc wątpliwości, o czym będą obie sztuki. Oczywiście o ludziach i ich wzajemnym oddziaływaniu na siebie i ich relacjach. To zaś prowadzi czytelnika do spojrzenia na człowieka poprzez pryzmat wielu ról, jakich podejmuje się on w swoim życiu. Zdemaskowania wszystkich mechanizmów, które nim kierują i spojrzenia na prawdę, jako jedną z najbardziej fundamentalnych wartości w życiu każdego z nas.
"Rzeczywistość nie wygląda tak, jak nam się wydaje, i poznać jest ją w stanie tylko ten, kto ją bada, a nie jej uczestnik, który widzi ułamek, zniekształcony przez swoje emocje, interesy środowisko i ograniczony krąg obserwacji".

Tymi też słowy zabiera nas do rzeczywistości pewnej wielopokoleniowej rodziny, która boryka się z nie lada problemem. Rodziną są bowiem na pozór. Raz w tygodniu podczas rodzinnego obiadu — a i to pozostawia wiele do życzenia. W tym zawieszaniu wydają się trwać niemal od zawsze, ale czy na zawsze to wystarczy? Tytułową bohaterką tej sztuki jest Muszka — seniorka rodu, której wpływy na relacje w tej rodzinie są mocno ugruntowane. Która jak się okazuje, okradła ich z najcenniejszych wartości. Niczym emocjonalny wampir wysysała z nich to, co najlepsze. Tym trudniejsze okazuje się więc zerwanie pępowiny między Muszką i jej ponad sześćdziesięcioletnią córką. Młode pokolenie wyraźnie dostrzega jednak tę patologię i próbuje z nią walczyć. Chcą mieć i żyć w prawdziwej rodzinie, a nie tylko wśród jednostek, które nie łączy nic prócz więzów krwi. Wiktorowi taka rodzina nie odpowiada. Taka, z którą trudno mu się identyfikować, a która jest mu potrzeba niczym powietrze. Dlatego też pewnego dnia pęka w nim bańka milczenia. Wylewa się potok słów: słów prawdy, żalu, cierpienia i pełnych nadziei. Ale czy to wystarczy? Czy prawda ich wyzwoli? Pomoże uleczyć rany?

Kolejną sztuką teatralną są 'Urodziny" - równie mocną i nasyconą emocjami co "Muszka", (tym razem jednak) rozmową ojca i syna, których relacje z pewnością nie należą do najlepszych. Są jednak chwile, które pozwalają odrzucić na bok wszelkie zwady, by na powrót cieszyć się odrobiną bliskości i rodzinnych więzi. Niestety nie zawsze da się naprawić i przywrócić do życia to, co niegdyś utracone. "Urodziny" czytało mi się zdecydowanie trudniej niż "Muszkę. Obie te sztuki noszą bowiem ze sobą ogromny ciężar słów. Równie trudny staje się też z czasem jej moralizatorski ton, choć szczery i prawdziwy. Dialogi są zaś niczym wykład naukowy, pełne psychologicznych wywodów. Analizujący życie i postawy jej bohaterów, co wymaga sporej uwagi czytelnika. Czasem odrobinę męcząca. Biorąc jednak pod uwagę pozycje i zawód bohaterów bardzo realistyczna. Do profesji jednego z nich należy bowiem analizowanie zjawisk społecznych, psychologicznych i wyciąganie wniosków. Tylko co na to Adam — jego syn?

W twórczość Wojeciecha TUT Chechlińskiego człowiek wydaje się ponadto być jednostką na wskroś samotną — zwłaszcza w relacjach rodzinnych. Stąd też w tych historiach tyle innych mikrohistorii i tyleż samo słuchania i gorzkich słów. Bez wątpienia jest to jednak proza wyjątkowo dojrzała, przemyślana, głęboka i dość oryginalna. Ma w sobie potencjał, który można przełożyć niemal na każdy rodzaj sztuki. Poczynając od czarnej komedii po spektakularny dramat. Może być bowiem traktowana jako rzecz o braku porozumienia między ludźmi, które w konsekwencji tworzy patologiczny rozkład ról w rodzinie lub też patrząc z przymrużeniem oka, swoistą parodią rodziny uwikłanej we własne pęta i nieporadność. 'Interakcje" są też książką, która przywołuje w mojej pamięci emocje wywołane jednym z filmów Marka Koterskiego "Siedem uczuć". Filmu, który wielu widzów rozbawił, innych zasmucił, a jeszcze innych zmusił do opuszczenia seansu. Dla mnie był jednym z najlepszych dzieł, które wymagało jednak zaangażowania i zrozumienia. Podobnie rzecz ma się w przypadku tej książki i jej historii. W nią trzeba chcieć wejść, wsłuchać się w nią, przetrawić i zrozumieć. Wtedy okaż się cudownie bogatą sztuką — przeznaczoną do wielkorotnej lektury.

 
Książka pozyskana w ramach współpracy ze Sztukater.pl 
Moja ocena 4/6

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien