Przejdź do głównej zawartości

Sposób na książkę - Z pamiętnika bookholiczki

Ile razy w swoim życiu powiedzieliście "to niemożliwe", "nie dam rady"? Oj, zdarzyło się pewnie nie raz. A co potem? Albo odpuściliście, albo wręcz przeciwnie — daliście radę, a niemożliwe stało się... No właśnie czym? To już wiecie Wy najlepiej.

Ja doświadczyłam tego uczucia całkiem niedawno, choć nie spodziewałam się go nic a nic. Przeglądałam ofertę wydawnictwa Prószyński i trafiłam na zapowiedź książki Jodi Picoult" Księga dwóch dróg". Potraficie sobie wyobrazić moją minę i szczęście. Napaliłam się na nią jak szalona. Zamówiłam i odliczałam dni do jej premiery. Czekałam na chwilę, w której poznam "Dawn Edelstein, która zna się na śmierci jak mało kto. Jest doulą od umierania, która pomaga ludziom oswoić się z tym, co nieuniknione i uporządkować długo odkładane sprawy. Przed laty postawiła swoje życie do góry nogami: porzuciła pasję, karierę i miłość, aby w obliczu rodzinnej tragedii rozpocząć wszystko od nowa. Ale przychodzi dzień, kiedy znowu staje na rozdrożu: oto sama musi zmierzyć się z własną śmiertelnością, podjąć decyzje, które mogą zaważyć na jej dalszych losach i zadać sobie pytania, których sama dotąd unikała. Co ciekawe – w momencie granicznym Dawn nie myśli wcale o mężu, ale o dawnej miłości — egiptologu i archeologu Wyatcie Armstrongu. Zszokowana własną postawą postanawia wrócić do Egiptu, by kontynuować przerwane niegdyś badania nad Księgą Dwóch Dróg — najstarszym na świecie przewodnikiem po zaświatach — ale również po to, by odszukać Wyatta". (Opis pochodzi ze strony Wydawcy)

Jest! Mam! Ściskałam ją wkrótce potem i planowałam specjalny wieczór w jej towarzystwie. Nie, nie rzuciłam wszystkich innych na bok. Najpierw dokończyłam to, co już zaczęte, a potem na deser "Księga dwóch dróg". Kolejne dni mijały, a ja zerkałam na nią ukradkiem i tęsknotą.

Nawet nie wiecie, jaką miałam motywację, by nadrobić wszystkie zaległości. Czytałam jak szalona. Ile się dało, ile wlezie. Rano, w tramwaju, w pracy i po nocach. I wreszcie stanęłam w obliczu nieznanego.
Kanapa była już gotowa, koc i kubek czegoś gorącego pod ręką, obiad na dwa dni w lodówce — a co ;) . Zaczynamy. Rany, ale to było podniecające. Cieszyłam się jak małe dziecko na widok nowej zabawki. Tyle że długo to nie trwało.

Chciało mi się wyć już po pierwszych kilkunastu minutach. Co to ma być? Nie ogarniam tego. Czegoś nie rozumiem. Coś ze mną nie tak? Fakt, dawno nie miałam kontaktu z prozą Joidi Picoult, ale żeby aż tak się zmieniła? Nie to niemożliwe... Dobra, wieczór i tak popsuty, nie będę dalej się katować. Spróbujemy jutro.

Kolejnego dnia... jasna cholera, znów to samo. Tyle że coraz bardziej nie daje mi to spokoju. Tak się zdenerwowałam, że wcisnęłam ją tam, gdzie mój wzrok nie sięga. Nie dam rady — pomyślałam. Co jak co, ale to już nie na moje nerwy i szkoda czasu. Przecież tyle innych cudowności w koło. Odpuściłam. Tyle że TA nie chciała odpuścić. Siedziała w mojej głowie. Co za uparta cholera — pomyślałam.

No dobra, ostatnia szansa, ale tym razem co by mnie nie kusiło nią rzucić, czytanie zaplanowałam w wanie. Żadnej innej książki pod ręką. Robicie tak czasem? Fajna rzecz. Szkoda tylko, że woda tak szybko stygnie, i marszczy się skóra. ;)

Było miło, ale nic poza tym. Teraz znów czeka na ciąg dalszy. Jak skończy się przygoda z "Księgą dwóch dróg"? Nie wiem, ale dzieje się. Emocji nie brak. ;)

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

Trafiając na taką powieści jak ta, ma się ochotę trwać w niej niemal bez końca. Urocza, wzruszająca i pełna sentymentu. Inna niż wszystkie. Nie przesadzona ani pobieżna. Idealna dla każdej z nas. Dla każdego, kogo rozczulają historie innych. Dla wrażliwca, który lubi poddawać się emocjom, gdzie śmiech i łzy przeplatają się, nadając smaku szarej rzeczywistości. To zaś, co uderza w tej książce najbardziej, to jej konstrukcja, czyli " powieść w powieści " oraz jej zakończenie, które niewiele ma wspólnego z romantyczną bajką o miłości. Jest mimo to kwintesencją smaku tej historii. Takie prawdziwe i niespodziewane wbrew pozorom. Subtelne i piękne. Tak samo piękne, jak i te przenikające się dwie historie, w których język jest nieokiełznaną materią, a rozwoju ich wydarzeń nie da się przewidzieć. W której " koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego". Do tego szczera, emocjonalna i bardzo żywa. Można naprawdę oszaleć na jej punkcie. DEBIUT JAKICH MAŁO.

"KSIĘGA BEZIMIENNEJ AKUSZERKI" - Meg Elison

" Księga bezimiennej akuszerki " Meg Elison , laureatki nagrody im. Philipa K. Dicka to książka roku według " Publishers Weekly ". Nazywana opowieścią podręcznej w świecie postapo , która przedstawia wizję świata po wielkiej katastrofie, w tym przypadku po niesłychanie śmiertelnej epidemii gorączki, która doprowadziła do upadku znanej nam dziś cywilizacji. Przetrwać w świecie pandemii wydaje się jednak niczym, w porównaniu z tym, co wkrótce czeka ocalałych. Do tego " Księga bezimiennej akuszerki"pędzi w zawrotnym tempie. I nie chodzi tu bynajmniej o jej fabułę, a o jej przestrzeń czasową, która rozciąga się na wiele, wiele lat. Widać wyraźnie, iż autorka nie zamierzała skupiać się, ani zobrazować nam tylko chwili z życia bohaterki, jednego wydarzenia, jakiejś sensacji czy jednej przygody. Książka ta odsłania bowiem zrujnowany świat na przestrzeni niemal pokoleń, dając szansę czytelnikowi wyobrażenia sobie, czym tak naprawdę może być apokalipsa...

"SEMIRAMIDA" Ewa Kasala

" Semiramida " to kolejna powieść Ewy Kassali o wyjątkowej sile kobiecości, jak również bogate źródło historyczne. Pełne detali i ciekawostek pozwalająca poczuć atmosferę starożytnego świata. Autorka nie szczędzi czytelnikowi również i emocji, dzięki też i którym powieść staje się prawdziwą perełką literacką z gatunku tych obyczajowo-historycznych opowieści. Równie ważnym aspektem jej sukcesu jest też oczywiście postać głównej bohaterki — Królowej Semiramidy, jak i pozostałych kobiet, które odgrywają całkiem sporą rolę w tej historii. Wszystkie mądre, silne i odważne. Kobiety, które nie bały się używać rozumu. Kobiety pełne uczuć, których też i nie skrywały. Myślę, że każda z nas odnajdzie w nich odrobinę siebie. Być może zainspiruje się nimi albo inaczej spojrzy na samą siebie. Z powieści Ewy Kassali można więc czerpać pełnymi garściami. Można się wręcz delektować jej prozą. Jej barwą i smakiem, który pieści zmysły. I nie sposób się od niej oderwać. Choćby s...