"BEZ WINY" - Charlotte Link

 

Sam jest jeszcze dzieckiem, ale to nie przeszkodziło mu porwać trzyletnią dziewczynkę. Jest chory, niezrównoważony, niebezpieczny i nazywa się Ian Slade. Kobieta, która widziała to zajście panicznie się go boi. Jedyne co była w stanie zrobić, to powiadomić o tym policję i jak najszybciej się rozłączyć. Nie wiemy, jak kończy się ta historia, bo autorka szybko przenosi czytelnika w czasie - trzynaście lat później. Tu też mają miejsca dziwne zdarzenia, które policja nie bardzo ma, jak wyjaśnić. Nie wiedzą tego nawet same poszkodowane. Tak przynajmniej nam się wydaje. 

Pierwszą z nich jest Ksenia Paget. Kobieta, która zostaje zaatakowana przez jednego z współpasażerów pociągu. Ten gotowy jest ją zabić. Pada kilka strzałów. Ksenia jednak żyje. Ranna za to zostaje policjantka, która przez przypadek znalazła się w centrum zamieszania i tym sposobem uratowała życie nieznajomej kobiecie. W ten sposób los obu kobiet łączą się ze sobą. Kolejny atak na młoda kobietę ma miejsce w Scarborough na wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Tej również udaje się ujść z życiem, choć na skutek obrażeń jakich doznała trudno mówić o choćby szansie na pełny powrót do zdrowia. Tu również padają strzały. Z tej samej broni. Nie zgadza się tylko profil sprawcy. Kate, która była uczestnikiem jednej z wspomnianych akcji i prowadzi teraz owe śledztwo podejrzewa, że sprawców mogło być dwóch. Trudno jej też uwierzyć, że tych dwóch kobiet nic nie łączy. Wyczuwa jakąś tajemnicę, serię niedopowiedzeń. To samo dzieje się z czytelnikiem. Sprawy muszą mieć drugie dno. Potwierdza to wkrótce skrywana przeszłość Kseni i jej apodyktyczny wręcz mąż.

To też nie koniec kłopotów Kseni, Sophii Lewis i samej sierżant Kate. Niebezpieczeństwo wciąż gdzieś się czai i zagraża ich życiu, a sprawa coraz bardziej się gmatwa. "Nieważne, co się robi i jak się postąpi. W życiu bywają sytuacje, które wykluczają dobre rozwiązania". 

Nie śmiem wątpić, że twórczość Charlotte Link to kawał dobrej literatury. Wiele z nich mam już za sobą i każda przyniosła mi satysfakcję. Podobnie było również w przypadku jej najnowszej powieści "Bez winy". Nie uważam jej jednak za wyjątkową w jej twórczości i najlepszą. W mojej pamięci wciąż tkwi bowiem obraz "Obserwatora" i "Dwóch sióstr". Jestem i wciąż pozostanę za to jej fanką i z zamiłowaniem będę podrzucać jej powieści swoim czytelnikom. 

Krótko mówiąc "Bez winy" to trzymający w napięciu niemal hybrydowy twór o charakterze kryminału, thrillera psychologicznego i dramatu obyczajowego. Przez większą część ciągnący się dwutorowo, a dzieje się tak na skutek wtrącenia do powieści pierwszoosobowej narracji, którą jest wynikiem osobistych relacji niejakiego Oliver Walsh, który oczywiście odgrywa jedną z kluczowych ról w tej historii. On i jego rodzina. Powieść bez wątpienia jest też przykładem dobrze skonstruowanej fabuły, która utrzymuje napięcie czytelnika i odpowiednio nim balansuje. Technika krótkich rozdziałów i przerywanych wątków nie pozwala nudzić się czytelnikowi i wzmaga jego ciekawość z każdą stroną. Autorka wydaje się być niemal mistrzynią w tej dziedzinie. To chwyt, który zresztą działa, bo nie spoczniesz, póki się nie dowiesz. Czytasz więc dalej. I jak to się kończy? To musicie niestety odkryć sami...

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu SONIA DRAGA