Z pamiętnika bibliotekarki
- z pamiętnika bibliotekarki -
Kładła się spać z głową pełną książek. Od jakiegoś czasu czuła też, że coś jest nie tak. Wokół niej piętrzyły się stosy lektur do przeczytania, a doba nie była z gumy. Skąd one? Zadawała sobie pytanie. No tak! - Brałam, jak leci. Co dawali. Zachłyśnięta możliwością przeczytania kolejnej powieści. Teraz patrzyła na nie z rozpaczą. Kiedy ja to wszystko przeczytam? – Pytała samą siebie na głos.
Na niektóre już nawet nie miała ochoty, bo jej uwagę przykuwały kolejne nowości i zapowiedzi. Zmęczona była kryminałem, które coraz rzadziej wnosiły coś nowego do jej życia. Coraz mniej zaskakiwały. Potrzebowała oddechu. Nie było co do tego wątpliwości. Świeżego słowa, nowych emocji i wyjścia poza utarte schematy. Zerkała więc w stronę książek Anny H. Niemczynow, Dawida Grosmana i samego Herberta, a w uszach rozbrzmiały jej słowa spisane ręką Dostojewskiego. Działo się w jej świecie literackim całkiem niemało. Stosik książek do przeczytania wzbogacony o nowe dzieła wciąż rósł i to w zawrotnym tempie. Opanowało ją książkowe szaleństwo.
Tyle tylko, że z dnia na dzień traciła swój komfort. W jej sercu tliła się jakaś dziwna, niesprecyzowana tęsknota za czymś, czego nie umiała jasno określić. Jej zadaniem było to znaleźć i to jak najszybciej, by nie popaść w obłęd i nie zgubić się w labiryncie powieści. Nie oszaleć od nadmiaru książek do przeczytania. WIEM! – Krzyknęła pewnego dnia. Chwile po tym jak wygrzebała z dna szafy stare puzzle. Nie miała wówczas ochoty na żadną książkę. Nie w smak było jej już też czytać z presją czasu. Recenzować w terminie z poczuciem obowiązku. Wiedziała już, że chce czytać na spotkanie. Odkładać to, co nie łechtało jej czytelniczego smaku. Wracać do starych książek. Nie silić się na pisanie. Mieszać, wybierać, żyć czytelniczą chwilą. Tylko jak o zrobić? Wciąż tyle nowości na rynku. – Niemal płakała z myślą o nowościach.
Ale chciała też czegoś więcej! Tęskniła za starymi rozrywkami, które porzuciła na rzecz książek, bo te na chwilę (na ponad dwa lata) przysłoniły jej resztę świata. Brakowało jej sportu. Biegania, które kiedyś polubiła. Wyszukanych dań podczas niedzielnych obiadów z rodziną. Puzzli namiętnie sklejanych. Pracy, do której niemal biegła. Przestała się też malować, chodzić po sklepach i przymierzać modne ciuszki. Nosiła stare buty, wytartą kurtkę i włosy w nieładzie, a każdy zaoszczędzony grosz przepuszczała w księgarni. Pandemia tylko to pogłębiła. Dlaczego? Dobrze to wiecie. Wszystko z miłości do książki Tylko, czy ta miłość jej nie zgubi? ;)
DOŚĆ! – Powiedziała w końcu. Muszę coś z tym zrobić. Na nowo rozpalić w sobie żar i fascynację. Na powrót chciała książki przytulać, wpatrywać się w nie, cytować… Czytać z zapałem i namiętnością. Bez presji. CO ROBIĆ? Podjęła decyzję. Wyleczy się z książkoholizmu. Wróci do życia wielu pasji. Znów uszyje lalkę, pójdzie na warsztaty rękodzielnicze, upiecze ciasto, nauczy się obcego języka, namaluje coś, posadzi drzewko i… Tylko czy to jeszcze możliwe??? Na tym etapie zaksiążkowania? Czy istnieje na to lekarstwo? A może da się z tym żyć? Jak myślicie?
Zastanów się wiec dobrze, zanim zaczniesz czytać. To bywa niebezpieczne. Uzależnia!
Fot. Adria Fotografka.