"Zapach szafranu" - Marjan Kamali

Sięgnęłam po powieść "Zapach szafranu" niesiona chęcią przeżycia literackiej przygody. Połechtana szansą na podróż w miejscu i w czasie. Pełna tęsknoty za nowymi doznaniami. Ta książka oferowała w swej zapowiedzi niemal wszystko czego łaknęłam.  Była zapowiedzią słodko-gorzkiej opowieści o miłości. Niby nic nowego w literackim świecie, ale, ile takich historii znacie? Historii których akcja ma miejsce w Iranie? Do tego w latach pięćdziesiątych. W czasie politycznych przewrotów w Teheranie. Niewiele - Prawda? Wiedziona do tego wspomnieniem jednej z najznakomitszych powieści Hosseiniego "Tysiąc wspaniałych słońc" - nie mogła się jej oprzeć. Zabrała ją więc w jedną ze swoich podróży. Czytała w drodze, w przerwie na kawę, późnym wieczorem i o wschodzie słońca. Teraz przyszła pora, by rozliczyć się z jej lektury. 

Początek, nie był łatwy. Podobnie jak sytuacja polityczna w której znaleźli się bohaterowie powieści. Roya - pełna marzeń nastolatka oraz przystojny i wyjątkowo inteligentny Behman. W ich życiu polityka wdzierała się wszędzie. Kierowała absolutnie wszystkim w ich kraju. Była w domu, w szkole i jak zwykle dzieliła ludzi. Oni jednak do siebie lgnęli. Ich serca zawrzały, choć Roya miała tego wszystkiego dość, a on był zapalonym aktywistą. Los jednak nie był dla nich łaskawy. Prócz niego, starań do zburzenia ich szczęścia dołożyli ręki też ludzie. I to najbliżsi. Nie wszyscy bowiem patrzyli łaskawym okiem na ten związek. Równie niesprzyjająca była sytuacja polityczna w kraju.  Zamach stanu i zamieszki na ulicach Teheranu. Sprzyjało im za to pewne miejsce. Oaza, którą mieli w postaci papierniczego sklepiku pana Fakhriego, który jak się okazało odegrał znaczącą rolę w ich historii. Tam się spotykali i tam kwitła ich miłość. A kiedy byli siebie już taka bardzo, bardzo blisko, Bahman zniknął. 

Zrozpaczona Roya długo nie mogła pogodzić się z utratą ukochanego. Podobnie jak i zrezygnować z szansy na realizację własnych marzeń. Na naukę i bycie pionierką wśród irańskich kobiet, które taką możliwość dostały. Wkrótce potem opuszcza swój kraj i ląduje z siostrą Ameryce, gdzie zaczyna nowe życie. Nowe, aczkolwiek niepozbawione wspomnień i tęsknoty za utraconym. Tak mijają lata. Zmienia się Świat, a wraz z nim nasi bohaterowie. Mamy rok 20213 - Iranem nie rządzi już szach a religijni przywódcy. Mimo to są sprawy, które wciąż prześladują. Nie da się zapomnieć strzałów ani obalić potęgi miłości. Tymczasem ich życie po raz kolejny wywraca się do góry nogami i to za sprawą jednej szklanki wypitej herbaty. To sprawia, że kochankowie sprzed sześćdziesięciu lat, znów wpadają na siebie. Oboje chcą też wiedzieć, dlaczego...

"Zapach szafranu" Marian Kamali to bez wątpienia piękna historia o miłości, która nie zdarza się często. Nasycona zapachem teherańskich przypraw i pełna gwałtownych zwrotów akcji. Nie od początku jednak ją pokochałam. Balansowałam na granicy zmęczenia jej polityczną stroną i ciekawością, co wywoływało we mnie dość mieszane uczucia. Z czasem jednak sprawy państwa zeszły na dalszy plan, a ja miałam okazję w pełni poznać bohaterów i ich codzienność. To jak radzili sobie z rozłąką, tęsknotą i nowymi doznaniami. Jak kiełkowały w nich nowe uczucia i nowe życie. To zajmowało mnie znacznie bardziej od tła powieści, które bądź co bądź jest nierozerwalnym elementem tej historii nadającym mu oryginalności. 

Trudno mi wieć jednoznacznie ocenić powieść. Nie zachwycam się nią, ale i nie żałuję. Wiele w niej spraw doczesnych i faktów. Inspiracji by sięgnąć głębiej do historii. Oferuje też romans niemal wszechczasów, który mógłby okazać się bestsellerem w wersji kinowej. Czego więc zabrakło? Chyba nieco emocji - tak, to było to. Autorka (lub tłumacz) nie zdołali wywrzeć na mnie takiego wrażenia jakiego oczekiwałam. Nie było wzruszeń ani łez. Drżenia. Nie zmanipulowali mnie słowem. A wielka szkoda. Niezależnie jednak od tego jestem dla tej książki bardzo na TAK. 

Może nie wszystko od razu musi falować emocjami, by było zwyczajnie dobre. :) 

 

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu PRÓSZYŃSKI