Klucz pierwszy jest np. lekcją o jednym marzeniu i wielu radościach. Sztuką kolorowania świata i czynienia go lepszym tak samo dla siebie jak i dla innych. Tu bohaterką jest królewna wyjątkowo ciekawa świata i pewien alchemik, który zamiast cudu dał dziewczynce to na co było go stać. To wystarczyło, by znów zaczęła się uśmiechać. Kolejna opowieść jest za to o księżniczce, która miała wszystko na wyciągnięcie ręki. Nauka za to wydawała się jej stratą czasu. Nie było głowy, która by ją przekonała o jej błędnym myśleniu. Na dowód tego nastolatka postanowiła ruszyć na podbój świata. Ten nie był jednak dla niej tak łaskawy jak jej dworzanie. Nauczył ją pokory.
Kiedy zaś w szkole Zoji pojawił się problem plotki i nietolerancji, tata opowiada jej kolejną bajkę " O szczęściu, które zawsze znajdzie drogę do dobrego serca", której bohaterem był pewien młodzieniec - leniwy choć o szczodrym sercu. A kiedy Zoja zachorowała i nie mogła wziąć udziału w szkolnej wycieczce usłyszała opowieść "O tym, że wszystko ma swój czas", będącej jednocześnie bajką o trudnej sztuce godzenia się z losem. Wśród tatowych opowieści pojawiła się również bajka o tym, co warto czynić bez względu na konsekwencje. O tym, że czasem warto przegrać, bo przegrana może okazać się w rezultacie zwycięstwem. Poznacie też historię odwagi i prawości. Historię dobrego doradcy, miłości i bajkę o złudnej urodzie, a na koniec historię o najważniejszym kluczniku, z której każdy ma szansę odczytać własną historię.
Trzeba przyznać, że Marcin Szmel w niecodzienny dość sposób ubrała w słowa lekcję wychowania Księżniczki Zoji, którą rodzice mogą wykorzystać na wiele sposobów. Najlepszym z nich z uwagi na formę opowieści wydaje mi się być jednak wspólne czytanie. Czytanie do poduszki, któremu będzie też towarzyszyć rozmowa. Ta książka nie powinna bowiem przejść bez echa, jeśli już trafi pod nasze domowe strzechy, nawet jeśli damy ją dziecku do samodzielnego czytania. Warto wówczas by i rodzic się z nią zapoznał. Może bowiem zdarzyć się i tak, że mały czytelnik nie od razu wszystko zrozumie. Trudno mi też dopasować wiekiem odbiorcę tej książeczki. Dziesięciolatki raczej nie sięgają już po bajki o księżniczkach - ale kto wie? Za to dla młodszego pokolenia jej wydanie może okazać się zbyt skromne w ilustracje. Tu więc widzę ogromną rolę rodzica, który pokusi się o wspólne spędzone rodzinne chwile z tą właśnie książką u boku, bo warto. Mnie niegdyś podobne historie opowiadała babcia. Dziś jak widać przyszedł czas Marcina Szmela.
Książka pozyskana dzięki współpracy ze SZTUKATER.PL