W to, że Igor Brudny wyjdzie cało z każdej opresji, nie wątpili nigdy jego fani, ale fakt, że pojawił się On na nowo i to w nowej odsłonie mogło być już zaskoczeniem dla niektórych. Nic przecież nie zapowiadało kontynuacji trylogii i przygód ulubionego przez wielu gliny z Zielonej Góry. "Piętno", "Sfora" i "Cherub" - na tym miało się skończyć. Mamy jednak "Zarazę" i na niej się też i nie skończy. Przemysław Piotrowski ma już bowiem plan i w głowie nową historię. Nie czas to jednak i miejsce by zdradzać z czym nasz bohater będzie musiał się zmierzyć w następnej części.
Wróćmy więc do historii "Zarazy" - równie mocnej i brutalnej powieści co i jej poprzedniczki. Książki dla żądnych mocnych wrażeń. Tam bowiem zbrodnie ociekają krwią. Nie brak też brutalnych scen, przy których chciałoby się zamknąć oczy. Na szczęście jest to możliwe. Wystarczy przeskoczyć kawałek tekstu, jeśli jest się zbyt wrażliwym. Jak by jednak na to nie patrzeć, sadyzm jest już wpisany w domenę autora. Ma swój styl i wielu się w nim "kocha'. Taki właśnie jest Piotrowski. Działa na zmysły. Oburza, szokuje i fascynuje jednocześnie. Są mi więc po drodze jego historie, ze wszystkimi ich wadami, bo i te się znajdą. Ode mnie o nich jednak nie usłyszycie. Bo i po co. Ja już o nich zapomniałam. ;)
Powieść więc pędzi. Szaleje na każdym zakręcie i trzyma w niepewności do samego końca. Strzela z bicza. Czy chcieć jeszcze czegoś więcej od dobrej powieści kryminalnej? Ja jestem ukontentowana. Szybkie akcje. Masa dialogów, wyraźne postaci, intrygująca zagadka i całkiem sporo emocji. I co ważne - powieść do samodzielnego czytania, bez konieczności znajomości poprzednich jej części - choć i te gorąco polecam.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu CZARNA OWCA