„Złap zająca” to opowieść o przyjaźni, która wcale łatwa nie
jest, bo i jej bohaterki są niczym dwa przeciwstawne sobie bieguny. Łączy je jedynie
przeszłość i wspólna droga w dorosłość. Ach, i jeszcze pewien mężczyzna,
którego obie kochają na swój własny sposób. Mężczyzna, którego tak naprawdę nie ma. Ich przyjaźń
również wydaje się, być już wypalona. Zwłaszcza po kilkunastu latach rozłąki. Bez znaku
życia, kontaktu. Cienia wspomnień.
Wystarczył jednak jeden telefon i wszystko zaczyna się od
nowa. Wówczas ten toksyczny na swój sposób związek znów ożywa. Chwilę potem obie bohaterki są już
w drodze. Dopada je lawina wspomnień.
Towarzyszą godziny wspólnych rozmów. Rodzą się niezliczone ilości pytań. Myśli. Buzują emocje, aż z czasem z tej
mozaiki wyłania się prawdziwy obraz ich relacji i ich samych. Realnej formy nabiera mieszanka ich wspólnych chwil dobrych i tych
dotkniętych zazdrością, żalem, buntem, nienawiścią, pogardą. W rezultacie ich podróż nie jest tym
co we wstępie zakładały. Staje się ona raczej podróżą w głąb siebie. Grą pozorów, która mogą zaskoczyć wielu.
„Złap zająca” – powieść bośniackiej autorki nie sposób tym samym porównać
do żadnej innej historii o przyjaźni. Poza głównym wątkiem niewiele ma
wspólnego z popularną „Genialną przyjaciółką” Eleny Ferrante, do
której jest porównywana. Choć ta historia jest równie genialna co przed chwilą
tu wspomniana. Zadowoli szczególnie tych, którzy szukają niebanalnych historii.
Historii nieprzewidywalnych i zaskakujących. Pozwalających dojrzeć nie tylko
kunszt pisarski autorki, ale i jej reporterskie oko pełne empatii.
Nie od razu jednak dostrzegłam zalety tej powieści. Męczył mnie bowiem jej układ: przeskoki, retrospekcje i mniej lub bardziej zajmujące fragmenty powieści. Z czasem jednak pozwoliłam jej zawładnąć moja uwagą na dobre. Wtedy odkryłam jej prawdziwe pokłady geniuszu. Nie spieszcie się więc z jej czytanie, jeśli wasze umysły są gdzieś daleko. Śnicie o romantycznej miłości albo skrwawym zbrodniarzu i historii pełnej akcji. Ta historia zasługuje ( jak każda inna zresztą) na naszą pełną uwagę i smakowanie jej zdanie po zdaniu. Tylko wtedy, mam wyrażenie, odkryjemy jej prawdziwy sens i wszystkie smaki.