„Anioł Michał” to niewielkich rozmiarów książeczka dla
dzieci napisana wierszem. Opowieść o wyjątkowej – bo prawdziwej przyjaźni
ośmioletniego Stasia z jego osobistym Aniołem Stróżem. Kogoś, kogo ma każdy z nas, choć czasem w różnej
postaci. Niezależnie jednak od tego, jaką postać przybiera nasz Anioł Stróż on
jest i to warto zapamiętać. O nim właśnie przypomniała mi ta książeczka. Historia
nie tylko dla dzieci, która niejednemu dorosłemu czytelnikowi pozwoli na powrót
zajrzeć w głąb siebie w poszukiwaniu przyjaciela.
Łukasz Zygmunt Knyziak – autor tej opowieści do jej
konstrukcji wykorzystał raczej mało popularną formę literacką, choć wyjątkowo piękną.
Nie co dzień bowiem spotyka się opowiadanie pisane wierszem. Pełne rymów, które
wpadają w ucho. Idealne więc dla małego
czytelnika, dla przedszkolaka i każdego, kto lubi gry słowne pełne humoru.
Historia z tej książeczki ma swój początek w scenie ilustrującej
trzech aniołów, które siedzą sobie gdzieś tam w niebie i rozgrywają partyjkę pokera.
A gdy oni bawią się w najlepsze, na ziemi chłopiec zwany Stasiem modli się przed
świętym obrazkiem prosząc o wsparcie. Na
tę wieść, jeden z aniołów, którego Staś jest podopiecznym, chcąc nie chcąc leci
mu na ratunek. Chce ukoić serce Stasia. Chłopiec nie przyjaciół. Nikt go nie
lubi, choć ten nigdy nikomu pomocy nie odmawia. W tym też i cały ambaras. Staś
nie umie powiedzieć nie. Nie wie co to asertywność. Nie dba o swoje potrzeby.
„Umiejętność odmawiania w grzeczny sposób to podstawa.
Zawsze szanuj innych zdanie i ich wolną wolę, ale w zamian niechaj oni
respektują twoje prawa”.
Rolą Anioła jest zatem wytłumaczyć Stasiowi jak ma sobie
radzić w trudnych sytuacjach. Jak odmówić nie raniąc przy tym uczuć innych i szanując
swoje. Jak wytłumaczyć innym własne zdanie i decyzje nie wpadając w konflikt.
Jest to, jak widzicie historia, która uczy bardzo wielu rzeczy w tym także asertywności
i szacunku. Wiary we własne możliwości. Prawdy o sobie samym i innych. Jest
historią z morałem podaną w bardzo przystępny sposób nawet dla przedszkolaka.
Mozę być też świetną lekcją o tym jak zadbać o własne uczucia.
Kolejny zaś rozdział tej opowieści pt. „Odwaga odważa” jest
historią Basi. Dziewczynki, której dokuczali inni. Wyśmiewali się z jej
znoszonych ubrań i ciągnęli za włosy. Za nic mieli jej uczucia i strach. Stanąć
w obronie koleżanki nie było łatwo. Nie każdy miał te odwagę, zdobył się na nią
jednak sam Staś. Z największymi szkolnymi łobuzami stanął twarzą w twarz. Nie był
to też ani jedyny, ani ostatni z problemów chłopca. Przezwiska i szyderstwa nie
miały końca. Nataniel i Bartek ani o jotę się nie zmienili. Wciąż czegoś od
niego chcieli, żądali, straszyli. Staś wiedział już jednak co to asertywność, a
odwaga w nim rozgorzała. To co więc zrobił
zadziwiło niejednego.
„Stasio Konieczny już raz udowodnił, że nie jest marionetką
do sterowania…” Jak tego dokonał? Zerknijcie do książeczki. Opowieści pełnej morału.
Szlachetnej i mądrej. Dotykającej spraw sumienia, odwagi, zmagań z własnym ego,
przemocy, godności, dumy i porażki. Słów ważnych i zmieniających ludzi, jak
choćby „przepraszam”, które tak trudno czasem wymówić. Płynie też z tej bajki inny
powszechnie znany morał i przestroga. „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci
korzysta”. Bo grunt to uwierzyć w siebie. Mieć wiarę. Zaszczepić ja w kimś
innym i przekazać wiedzę w sposób właściwy.
Z pewnością żadnemu czytelnikowi nie ujdzie też uwaga, iż książka czepie swe treści z wiary w Boga. Nie narzuca się jednak. Nie jest nachalna. Wręcz przeciwnie – czuje się nią mile połechtana. Dyskretna i dla wielu prawdziwa, bo wartości, która autor za jej pomocą przemyca nie są zarezerwowane tylko dla chrześcijaństwa. Są powszechne i ponadczasowe, a to nadaje jej silnych walorów edukacyjnych, wychowawczych i terapeutycznych. Wzmacnia wartość książki.