"INKWIZYTOR" - Michał Śmielak


Łatwo pisać o książkach, które robią dobre wrażenie na czytelniku. Rozpływać się w zachwycie nad każdym jej elementem. Jeszcze łatwiej, kiedy mamy ochotę na niekończącą się wręcz krytykę. Niezależnie od tego czy dobre, czy złe emocje są niekwestionowanym motorem napędowym słów cisnących się na usta. Słów wystukiwanych na klawiaturze komputera i gonitwy myśli. Znacznie gorzej jest w sytuacji, kiedy niewiele czujemy i nie jesteśmy do końca pewni przeczytanej powieści. Nie wiemy co o niej napisać, ale piszemy. A kiedy jesteśmy coraz bliżej końca słów, które miały uszeregować myśli i spostrzeżenia okazuje się, że odkryliśmy ją niemal na nowo.

A zaczęło się wszystko o grafiki. Moją uwagę w pierwszej kolejności przykuła bowiem szata graficzna książki, będąca zapowiedzią mrocznej i brutalnej prozy, która zyskuje uznanie również Wydawnictwa Initium, które bardzo sobie cenię, jeśli akurat o ten gatunek chodzi. I tego akurat „Inkwizytorowi” w żaden sposób nie idzie odmówić. To mroczna i brutalna powieść. Ale to nie wszystko. 

Inkwizytor to także morderca, który w myśl logiki powinien nie żyć od dwóch lat. Tymczasem ginie pewien ksiądz. Oszust, który bogaci się na naiwności wiernych, a wszystkie okoliczności jego śmierci wskazują właśnie na działania Inkwizytora. Kolejna zaś potencjalna jego ofiara w obawie przed wyrokiem śmierci, sama zgłasza się do prowadzących śledztwo. W międzyczasie autor serwuje nam rozważania na temat winy i kary. Intryguje i szokuje. Uruchamia liczne wątki dotyczące zadośćuczynienia, prawa i sprawiedliwości. A robi to w dość oryginalny sposób, oferując czytelnikowi sceny niczym z horroru, które zamiast braw i oklasków wywołują dreszcz i przerażenie. Michał Śmielak tym sposobem nie oszczędza czytelników ani ich emocji.

"Wszystko wracało.  Jakub, Weronika, Kwasek strzelający sobie w łeb. Ksiądz nabity na ogrodzenie, trup znaleziony w lesie. Minęło trochę czasu, ochłonął, ale nie zapomniał. Co czeka go tym razem?"

Czyżby zatem Inkwizytor wrócił? To pytanie zadają sobie śledczy. A może to jego naśladowca albo wspólnik? Rozpoczyna się zatem gra. Walka o życie wątpliwych uzdrowicieli i innych hochsztaplerów.  A na uzdrowicieli, znachorów i wróżbitów znów pada strach, bo oto zaczęły się kolejne łowy. W tym momencie należy wspomnieć, że "Inkwizytor" to druga po " Znachorze" powieść Michała Śmielaka z bohaterami w tle. Ktoś, kto nie miał okazji poznać ich za sprawą "Znachora" może mieć poczucie niepełności fabuły. Jest bowiem wiele fragmentów w tej historii, które odwołują się do wcześniejszych działań śledczych, a których my nie znamy. To uczucie nie jest komfortowe. Uświadamia bowiem, że nie wszystko wiemy. Że coś nas ominęło. Nie znamy przeszłości bohaterów, a dotyczy to zarówno specjalisty od Inkwizytora Marka Szorcego, Krzyśka, Henryka, Weroniki jak i pana Kazimierza Barszczyka. Każde z nich ma już bowiem swoją historię, której my tylko możemy się domyślać. Pojawia się więc myśl, by zacząć od początku. Od „Znachora”. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na rozumienie głównego wątku powieści. Zatem wybór co robić, zostaje w rękach każdego z nas.

A skoro jesteśmy już przy bohaterach, to warto wspomnieć, że to postacie pełne wyrazistości. Łatwo nadać każdemu z nich wyróżniające je cechy i polubić. Każde z nich jest też istotną częścią układanki. Najbardziej intrygująca postacią okazałą się jednak Weronika, o której tak naprawdę niewiele wiemy, prócz faktu, że jest tak samo mocno zaangażowana w sprawę Inkwizytora jak i całą reszta. Jaką odgrywa w tym jednak rolę długo będzie tajemnicą. Tymczasem akcja nabiera tępa. Pędzi wręcz. Nie ma w niej chwili na nudę. Sieje przerażenie i mrok. Każdy, kto lubi ten klimat winien być zachwycony. A jej treść, gotowa jest wyrwać czytelnika ze szponów rzeczywistości. Nie był to więc stracony czas, a kolejna dobra historia, ale tylko dobra. Powieść, którą dobrze się czyta. Wyposażona w prosty i dosadny język w pełni odzwierciedla jej klimat. Co więcej wciąż ją świetnie pamiętam. Czyżbym zatem aż tak w nią wsiąkła, a sam "Inkwizytor" pozbawił mnie właściwego osądu rzeczy? Zaczynam czuć się jak w pułapce, bo to świadczyłoby o tym, że powieść jest po prosty ŚWIETNA.  A skoro tak, to nie będę tego negować. ;) Poza tym powieść Michała Śmielaka, oferuje coś więcej niż tylko DOBRY kryminał. To po części podróż do średniowiecznych historii pełnych mistycznych wierzeń, legend o czarownicach i najbardziej okrutnych sposobów na śmierć. 

Są odważni ją przeczytać? 


Książka pozyskana w ramach współpracy ze SZTUKATER.PL


Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien