Jest to również opowieść
postapokaliptyczna. Obrazująca świat po zagładzie, gdzie po wycieńczających
Ziemię powodziach zostały zaledwie archipelagi, utworzone ze szczytów górskich
i otoczone bezkresną przestrzenią otwartej wody. To na nich i na łodziach żyją
ówcześnie ludzie. Przynajmniej Ci, którym udało się przetrwać. Jednym z
niedobitków jest też Myra i jej kilkuletnia córka Pearl. Nie są to jedyni
członkowie jej rodziny. Lata temu jej mąż porwał starszą z córek i uciekł. Myra
pełna rozpaczy wciąż jednak żyła nadzieją na odnalezienie córki. u swego boku
miała też tę drugą, która pragnęła za wszelką cenę chronić przed
niebezpieczeństwami nowego świata. To trzymało ją przy życiu i dodawało sił.
Pewnego dnia docierają do niej informacje o Row. Wszystko wskazuje na to, że
żyje, choć miejsce, w którym przebywa nie jest bezpieczne, a przed
zaciągnięciem jej na statek reprodukcyjny chroni ją tylko wiek. Jeszcze. Myra
postanawia więc za wszelką cenę wyruszyć w podróż by uratować córkę.
"Wcześniej w barze
omawiano wieść, że piracka banda Czarnej Lili ma nowego herszta, który stosuje
już broń biologiczną. Psy zarażone wścieklizną, koce z zarazkami czarnej ospy.
Jego ludzie wywołują epidemię, która uśmierca połowę ludności danego miasteczka,
a potem opanowują je i przekształcają w kolonię".
Nie jest to więc podróż łatwa. Zwłaszcza dla kobiety z dzieckiem. Towarzyszy jej wiele niebezpieczeństw, ale i
duch walki. Myra jest bowiem zdeterminowana co do swego celu, co pozwala jej wręcz
przekraczać granice własnych możliwości. Jest postacią barwną i niezwykle
charakterystyczną. Pełną życiowych doświadczeń, której postawa może prowadzić
do osobistych rozważań. Poszukiwania swojego wewnętrznego ja i nowego
spojrzenia na rzeczywistość. Czy jednak będą to głębokie rozważania, czy tylko
przebłysk nowej myśli, to już sprawa bardzo indywidualna. Wokół niej przewija się
również wiele innych postaci. Tyle samo dobrych, co i złych. Żadna jednak nie robi takiego
wrażenia jak właśnie Myra, która jest jednocześnie narratorką tej opowieści. Co z
pewnością wzmacnia jej odbioru. Pozwala wejść niejako w
skórę bohaterki. Pytanie tylko, czy będziemy mieć na to ochotę? Czy postać ta, aż tak
bardzo nas uwiedzie? Ja byłam niestety dość oporna na jej względy.
"Świat po powodzi"
nie okazał się też tym, czym się pierwotnie spodziewałam otrzymać za sprawą tej
książki. Nie sposób odmówić jej wielu cech nakreślających ludzkie zmagania z
nową rzeczywistością, na wielu jej płaszczyznach, ani akcji, która ma szczególny
udział w jej odbiorze. Ani utopijnych idei demokratycznej społeczności. "W
której dzieci są bezpieczne, a starsi ludzie mają zapewnioną opiekę. Która
handluje tylko z szanowanymi kupcami, a jej granice są chronione przez
niewielkie oddziały militarne".
Chciałabym bym też, by moja opowieść o
tej książce, nie była wyznacznikiem czytelniczych wyborów, a raczej
próbą konfrontacji z własnymi myślami na temat "Świata po powodzi". Każdy z
nas inaczej bowiem odpiera różne książki. Na koniec dodam tylko, że tyle samo
wybrzmiewa na jej temat zachwytów co słów krytyki. Sprawdziłam.