'WYSPA' - Adrian McKinty
Trochę ta książka przeleżała na mojej półce. Najpierw jej bardzo chciałam, a potem moją uwagę skupiały inny książki. W końcu nie miała już sumienia wciąż jej ignorować. " Wyspa " miała więc wreszcie okazję zaprosić mnie do swojego świata. Świata, który okazał się wyjątkowo mroczny. Nie, to nie jest dobre słowo na jej określenie. To nie jej mrok mnie zahipnotyzował. To był strach. Przerażenie. Uczucie, że ta historia skończyć się dobrze nie może. Napięcie graniczyło niemal z paniką. Aż dziw, że jeszcze nie ma filmu na jej podstawie, bo to mogłoby być " COŚ". Coś wielkiego. Coś na miarę niemal Hitchcocka. To były moje pierwsze gorące myśli, tuż po jej lekturze. Zaczęło się jednak całkiem zwyczajnie... Heather mimo młodego wieku decyduje się związek z dojrzałym mężczyzną. Do tego wdowcem z dwójką dorastających już dzieci, które notabene jej nienawidzą. Ich matka nie żyje dopiero od roku, a ona już zdążyła wpleść się w ich kruchą rodzinę. Z miłości do Toma