"DEBIUTANKTA" - Marta Zborowska
Kiedy siadam do skreślenia kilku słów o najnowszej powieści Marty Zborowskiej "Debiutantka" wciąż tli się we mnie wiele emocji z nią związanych. Książka ta, nie jest bowiem w moim odczuciu klasycznym kryminałem. To znacznie coś więcej. To historia na wskroś bolesna i przenikliwa. Obraz lęku i rozpaczy, który dosięgnął naturę ludzką. Opowieść pełna bólu, cierpienia i tajemnic. Spowita mrokiem człowieczych słabości. Książka, w której strach narasta z każdym kolejno rodzącym się wątkiem, których w tej historii nie brakuje.
Jednym z nich jest zaginięcie córki znanego polityka, Sary Lewickiej, która
znika z domu tuż przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Detektyw Julia Krawiec
ma zaś za zadanie odnaleźć ją. Robi to na zlecenie jej ojca, który nie życzy
sobie rozgłosu i za wszelką cenę chce uniknąć skandalu. Tym bardziej, że Sarę
podejrzewa się o kontakty z światem seks biznesu. Z czasem na wierzch wypływają
inne rodzinne tajemnice i pełna obłudy postawa jej członków. Wiąże się to
również z pewnym innym wątkiem, którego tu akurat nie mogę zdradzać, by
niepotrzebnie nie naprowadzać fanów zagadek kryminalnych na ich trop. A
Sara, wciąż jest zaginioną, a szanse jej przeżycia maleją z każdym dniem.
Takie przypuszczenia może wynieść czytelnik wraz z wiadomością o śmierci kilku
innych dziewczyn znalezionych na terenie Kampinosu. Każda z nich została
brutalnie zabita i zakopana. To co je łączy, to podobny wygląd, wiek i
ciała w białych ascetycznych sukienkach z medalikiem na szyi. Miejscowi oczywiście
nie mają o niczym pojęcia. Każde zło, które spotka kogokolwiek z mieszkańców
wioski zrzucają na garb klątwy. Nawet śmierć koniarza, który był w zatargu z
sołtysem i jako pierwszy odkrył ciała dziewczyn. Wszystko to jest jednak
grubymi nićmi szyte. To uczucie potęguje tajemnica, którą uparcie skrywają
trzej młodzi mężczyźni. Ta tajemnica to demon, który drzemie między nimi. Tym
sposobem niemal jednym torem toczą się dwa śledztwa. Jedno w sprawie
zamordowanych dziewczyn z lasu. Drugie w sprawie zaginięcia Sary Lewickiej. Jak
się domyślacie - mają ze sobą wiele wspólnego.
"Debiutantka" to kolejna już powieść Marty Zborowskiej, w roli
głównej z Julią Krawiec, którą niegdyś odkryłam przez przypadek. Teraz już
tylko śledzę poczynania autorki i czytam każdą jej kolejna powieść. Dlaczego?
Otóż nie ma w nich niczego szczególnego, co nadawałoby im charakteru
oryginalności, ale jest coś co sprawia, że nie tylko czytam je z przyjemnością,
ale i na długo zostają one w mojej pamięci. Mam do nich sentyment. Być może
dlatego też, że opowiadają ludzką historię. Historie szeroko zakrojone
fabularnie. Autorka nadaje bowiem w moim odczuciu ważności każdemu z bohaterów,
a wokół nich buduje dopiero fabułę. Dotyka też nierzadko tematów trudnych i
kontrowersyjnych. W przypadku "Debiutantki" pozwala pojawić się np.
elementom o charakterze religijnym, które co jakiś czas powracają w powieści i
zadają cios, wymierzony prosto w serce, a stąd już tylko jeden krok do mocno
nadszarpniętych więzi.
Mówiąc krótko, Marta Zborowska włożyła w swojej powieści wszystko to co
powinno być w pełnej sensacji powieści kryminalno-obyczajowej. Jest tajemnicza śmierć,
i to nie jedna. Nieświadomi i niczemu niewinny bohaterowie, który los okrutnie
karze za grzechy innych. Ludzie szaleni i obłudni. Policyjne śledztwo i robota
detektywa. Szantaż i marzenia. Jest też i uczucie. Pewna ręka autorki i
dynamiczna akcja wydają się być już tylko dodatkiem. Gorąco polecam.