"ILUZJA" - Maxime Chattam


Zupełnie nie wiem co myśleć o tej książce, a szczególnie o jej zakończeniu. Z pewnością jest to jednak niecodzienna historia, w której autor nie bał się puścić wodzy fantazji. I co gorsza, nie mogę się od niej uwolnić.

Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę, to była okładka książki, która mnie akurat bardzo przypadła do gustu. Była zapowiedzią czegoś mrocznego. Zapowiedzią historii pełnej strachu spowitego mrokiem. Ta chata w górach, w której panoszy się światło ognia zahipnotyzowała mnie. Podobnie było z fabułą powieści. Ta jednak wymagała znacznie większej uwagi i cierpliwości. Autor nie jest w niej skory do obnażania tajemnic jej bohaterów. Trzyma je w mocnym uścisku niemal do samego końca, co tylko wzmaga ciekawość czytelnika.

Sama historia nie niesie ze sobą jednak spektakularnej akcji, ale i nie o nią tu chodzi. To się czuje. Ten klimat spowity grozą wyraźnie nadaje kształt całej historii. To on wiedzie tu prym. Potęguje to uczucie miejsce akcji, na które Chattam wybrał bardzo odosobnione miejsce u szczytu alpejskich gór. I tu mała dygresja z mojej stromy. Jeśli kiedykolwiek będziecie wybierać się w góry, zwłaszcza w Alpy, to koniecznie z tą książką. Gwarantuje dodatkowe emocje, o ile oczywiście macie mocne nerwy i jesteście odporni na koszmary. Możecie też wykorzystać tę historię, do własnych mrocznych opowieści w gronie przyjaciół. Koniecznie jednak po zmroku i w blasku płomieni. Wrażenia murowane. ;)

Powróćmy jednak do historii z kart powieści. Jej głównym bohaterem jest Hugo. Młody mężczyzna, ale po trzydziestce. Wspominam o tym, bo bardzo nie pasowało mi nazywanie go w tekście "chłopakiem" i było sprzeczne z treścią blurba, którego znajdziecie na okładce książki, który był kolejnym impulsem do sięgnięcia po tę powieść. Spodobał mi się nie tyle sam opis, ile zaproszenie do świata, w którym ktoś ginie, ktoś boi się spojrzeć za siebie, ktoś szpieguje, ktoś kłamie, a ktoś inny jeszcze pada ofiarą. A wszystko to w ośrodku narciarskim Val Quarios, tuż po sezonie, gdzie przebywa zaledwie dwunastu pracowników sezonowych, w tym Hugo. Mężczyzna nie wie tylko, że jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto skrywa się od lat przed światem i ludźmi. Ktoś szalenie niebezpieczny. Diabeł w ludzkiej skórze i właściciel Val Quarios.

Te fakty totalnie mnie nakręciły i trzymały w ciekawości niemal do samego końca powieści. To było czytanie niemal na akord. Nie miałam zresztą ochoty wcale odkładać tej historii na bok. A potem przyszedł finał. Nie powiem, że nie byłam zaskoczona. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy zupełnie. Nie podążałam nawet w tym kierunku. Być może jednak fani Chattama odbiorą je zupełnie inaczej. Dla mnie było to jednak coś, co wykraczało poza moje wyobrażenia. Prawdopodobnie za mało czytam horrorów, a w związku z tym mam też i mały niesmak, a raczej niedosyt związany z zakończeniem tej opowieści. Zapowiedź oszałamiającego zakończenia nie przypadła mi do gustu. Nie była w moim stylu.  Zwyczajnie się w nim pogubiłam.

Przyznam jednak, że twórczość francuskiego pisarza zaintrygowała mnie dość mocno i nie wykluczam, sprawdzenia głębiej co w trawie piszczy. Może sięgnę wkrótce nawet po samą "Trylogię zła". Czuję, że warto. Bo jest w tej prozie klasa.  


Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu SONIA DRAGA