
Koreańczycy, zerkając w stronę księżyca, widzą na nim zarys królika. Starym zwyczajem wypowiadają wówczas życzenie, będące wyrazem nadziei i pomyślności.
Takich życzeń w stronę księżyca mknie każdej nocy tysiące, a może nawet miliony. Tam na jego powierzchni w wielkiej czarze Królik zamienia je w gwiazdy pełne blasku. Noc rozjaśnia się ich światłem a niebo spowite ich mnogością, zachwyca.
I tak niezmiennie dzieje się od wieków. Księżycowy królik ciężko pracuje każdej nocy, by dać szansę na spełnienie tych marzeń. Sam też nie jest ich pozbawiony, dlatego pewnej nocy, za sprawą jednej z gwiazd trafia wprost na Ziemię. Tam poznaje ziemskie stworzenia a jego samotność, odchodzi w dal. Ale co z księżycem i marzeniami innych? Finał tej historii zostawiam wam niedokończony, byście mogli zajrzeć do książki i poczuć tą samą co ja radość czytania.
„Księżycowy królik” to książka inspirowana koreańskim folklorem, która równie dobrze odnajduje się i w naszej kulturze oraz wierzeniach prosto z gwiazd. To historia, w której niewiele jest słów, za to wiele treści. Jest opowieścią o marzeniach, o przyjaźni, samotności oraz roli drugiej istoty w życiu nie tylko tytułowego Królika, ale i każdego z nas.
Książka stworzona trochę jak tradycyjna bajka dla dzieci z obrazkami i tekstem. Trochę na wzór komiksu czy też picturebooka — takie trzy w jednym, które dedykuję wszystkim pokoleniom.

Dla nieco
starszych, szkolnych urwisów, którym brak czasu lub nie lubią czytać. Ta
książka z pewnością pobudzi ich zmysły wyobraźni i nie znudzi. Jest
szansą na rozkochanie ich się w literaturze. Dla dorosłych, którzy prócz
czytania na głos swoim pociechom, mogą pokusić się o własną
interpretację i chwile wspólnej zabawy.
Zachęcam też do wykreowania
bajkowych postaci i permanentnej zabawy w marzenia. Mojemu czytaniu
towarzyszył ręcznie uszyty królik, którym zaopiekowały się potem
przedszkolaki.
Jeśli zaś mowa o ilustracjach – pełne są klimatycznej nocy. Spróbujcie samemu zrobić takie nocne obrazki.Gorąco polecam. Książka idealna do czytania i zabawy.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-Ka