"CZARNE SŁOŃCE" - Jakub Żulczyk
Na początek kilka słów od wydawcy.
"W ojczyźnie przyszłości wrogowie pozbawieni są wszelkich praw. A wrogiem jest każdy Inny, każdy Obcy. Odgrodzona od dogorywającej Europy, rządzona przez Ojca Premiera, Wielka Polska nigdy nie zostanie zalana przez hordy uchodźców, nie będą panoszyć się w niej zdrajcy i degeneraci.
Za eliminację odpadów ze społeczeństwa odpowiedzialny jest Gruz, lider neonazistowskiej bojówki, chodzące wcielenie absolutnego zła, człowiek mordujący dla samej przyjemności zabijania. Realizacja kolejnego rządowego zlecenia brutalnie przeorze mu świadomość i zmieni całe życie.
Okrutna, wywrotowa, „antypolska” powieść autora "Ślepnąc od świateł" jest efektownym zderzeniem literackich gatunków – thrillera, dystopii, kryminału noir, powieści drogi, dramatu psychologicznego i zaskakującej książki o miłości. Prowokując do granic możliwości, Żulczyk tak naprawdę oferuje głęboko humanistyczną opowieść o wielkiej duchowej przemianie."
I kilka słów ode mnie.
Prócz tego opisu niewiele jednak mogę dodać od siebie. Bo choć Jakub Żulczyk należy do jednych z ulubionych pisarzy, a jego książki na stałe goszczą w mojej biblioteczce to jednak "Czarne słońce" nie zyskało mojej aprobaty. Świat, który autor zbudował, jest niczym wyjęty z koszmarów: brudny, przerażający i wyjątkowo wulgarny. Fakt zaś pojawienia się w naszej rzeczywistości ludzi takich jak Gruz może wywoływać panikę. Ja byłam przerażona.
Nie jestem więc w stanie obiektywnie ocenić tej książki. Z pewnością nie jest i nie będzie to pozycja dla każdego. I tak jak "Wzgórze psów" czy "Instytut" jest dla mnie niemal arcydziełem to "Czarne słońce" zdecydowanie już nie, w tym wulgarny język, brutalne sceny i religijno-polityczna wątki. Nie byłam nawet w stanie przez na przebrnąć. Czytanie jej do końca byłoby torturą dla mnie. Brutalne gwałty i mordy, to nie są sceny, które chcę by zapadły mi w pamięci.
Z całym jednak szacunkiem do autora i jego nienagannego wręcz stylu Jakub Żulczyk to wyjątkowy dobry pisarz, po którego warto sięgnąć. Autor powieści, które zostają w pamięci. Powieści, które się przeżywa. Inteligentne i niezapomniane.
Dlatego dam jej jeszcze raz szansę. Być może odnajdę wówczas w niej to, czego dziś nie potrafię.
"W ojczyźnie przyszłości wrogowie pozbawieni są wszelkich praw. A wrogiem jest każdy Inny, każdy Obcy. Odgrodzona od dogorywającej Europy, rządzona przez Ojca Premiera, Wielka Polska nigdy nie zostanie zalana przez hordy uchodźców, nie będą panoszyć się w niej zdrajcy i degeneraci.
Za eliminację odpadów ze społeczeństwa odpowiedzialny jest Gruz, lider neonazistowskiej bojówki, chodzące wcielenie absolutnego zła, człowiek mordujący dla samej przyjemności zabijania. Realizacja kolejnego rządowego zlecenia brutalnie przeorze mu świadomość i zmieni całe życie.
Okrutna, wywrotowa, „antypolska” powieść autora "Ślepnąc od świateł" jest efektownym zderzeniem literackich gatunków – thrillera, dystopii, kryminału noir, powieści drogi, dramatu psychologicznego i zaskakującej książki o miłości. Prowokując do granic możliwości, Żulczyk tak naprawdę oferuje głęboko humanistyczną opowieść o wielkiej duchowej przemianie."
I kilka słów ode mnie.
Prócz tego opisu niewiele jednak mogę dodać od siebie. Bo choć Jakub Żulczyk należy do jednych z ulubionych pisarzy, a jego książki na stałe goszczą w mojej biblioteczce to jednak "Czarne słońce" nie zyskało mojej aprobaty. Świat, który autor zbudował, jest niczym wyjęty z koszmarów: brudny, przerażający i wyjątkowo wulgarny. Fakt zaś pojawienia się w naszej rzeczywistości ludzi takich jak Gruz może wywoływać panikę. Ja byłam przerażona.
Nie jestem więc w stanie obiektywnie ocenić tej książki. Z pewnością nie jest i nie będzie to pozycja dla każdego. I tak jak "Wzgórze psów" czy "Instytut" jest dla mnie niemal arcydziełem to "Czarne słońce" zdecydowanie już nie, w tym wulgarny język, brutalne sceny i religijno-polityczna wątki. Nie byłam nawet w stanie przez na przebrnąć. Czytanie jej do końca byłoby torturą dla mnie. Brutalne gwałty i mordy, to nie są sceny, które chcę by zapadły mi w pamięci.
Z całym jednak szacunkiem do autora i jego nienagannego wręcz stylu Jakub Żulczyk to wyjątkowy dobry pisarz, po którego warto sięgnąć. Autor powieści, które zostają w pamięci. Powieści, które się przeżywa. Inteligentne i niezapomniane.
Dlatego dam jej jeszcze raz szansę. Być może odnajdę wówczas w niej to, czego dziś nie potrafię.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Świat Książki