"Nigdy nie jest za daleko" - Danuta Noszczyńska

Los bywa przewrotny. Potrafi płatać figle i wodzić za nos. A tego najmniej spodziewa się Antonia, kobieta sukcesu, której do pełni szczęścia brak tylko księcia z bajki. Gdy zaś na horyzoncie pojawia się Kastor, układanka wydaje się kompletna. Jeszcze tylko upragniony urlop i błogi odpoczynek pod palmami. Obrazek niczym z bajki, gdyby nie dwójka bohaterów, która uknuła pewną intrygę, która wywróci życie Antoniny do góry nogami i to nie tylko to osobiste. Oj będzie się działo na wszystkich frontach.

Niestety nie zdradzę wam nic więcej, bo to odebrałoby wam całą przyjemność z czytania. Nie ma to jak odkrywanie tajemnic krok po kroku. a gdy dodać do tego łzy wzruszenia, śmiech i zawrotne tempo akcji to nie sposób się jej oprzeć.

W powieści mieszają się wydarzenia doniosłe i na pozór błahe, tworząc w ten sposób całkiem zgrabną mieszankę wątków. Powieść jednak nie do końca broni się jako spójna całość, pozostawiając czytelnika w pewnym niedosycie i lekkiej konsternacji. Nie trudno było bowiem rozstać się z powieścią w jej początkowej fazie. Wydawała się nieco infantylna i pospolita. Dopiero zmiana klimatu i podróż głównej bohaterki do Albanii zmieniła moje do niej nastawianie. Wystarczyło jedno zdanie, jedna myśl i chwila wzruszenia. Potem już tylko było żal kończyć.
Połączenie romansu, rodzinnych tajemnic, przyjaźni i poszukiwanie prawdziwych wartości nabrało wówczas wyjątkowego znaczenia.

Ciepła, pełna emocji i niespodziewanych zwrotów akcji powieść na każdy dzień roku. Delikatna i subtelna czego zwieńczeniem jest okładka. Tak samo śliczna, jak i jej wnętrze.
Motylki w brzuchu i łaskotanie — pamiętacie to uczucie? Okazuje się, że nie tylko miłość może je wywołać. "Nigdy nie jest za daleko" ma w sobie magię.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu  PRÓSZYŃSKI
8/10