"MAŁE KOBIETKI" - Louis May Alcott
Pisanie o czymś, co dla większości wydaje mi się, że jest już dobrze znane, nie należy do najłatwiejszych. Bo komu jeszcze obce są "Małe kobietki", jedno z najpopularniejszych dzieł amerykańskiej pisarki Louisy May Alcott. Kobiety uchodzącej za pionierkę literatury kobiecej.
Historia "Małych kobietek" oparta jest najprawdopodobniej na prawdziwych wydarzeniach, która opowiada o rodzinie Marchów. Rodzinie, która niegdyś szczyciła się nie tylko dobrym pochodzeniem, ale również zamożnością. W chwili jednak, w której ją poznajemy za pośrednictwem tej oto opowieści, boryka się ona z ubóstwem. Nieobecność ojca i męża, który wspiera żołnierzy w wojnie secesyjnej, nie ułatwia sytuacji. Piątka kobiet zmuszona jest radzić sobie sama. Aby utrzymać koniec z końcem, ciężka praca doskwiera nie tylko samej pani March, ale i dwóm jej najstarszym córkom.
Mimo wielu obowiązkom i mozolnej pracy, dziewczynki nie tracą optymizmu i zawsze znajdują czas na to, co sprawia małym kobietkom najwięcej przyjemności. Mało tego, swoją postawą, radością życia i chęcią do beztroskiej zabawy zarażają innych, w tym także swojego nastoletniego sąsiada, który będąc pod opieką dziadka, wydaje się bardzo samotny. Jego życie od chwili poznania dziewczynek, zmienia się nie do poznania a salwa przygód, która wkrótce nastanie, będzie tym, co czytelnicy lubią najbardziej — pasjonującą lekturą.
"Małe kobietki" to wyjątkowo klimatyczna powieść, ze świetnie skonstruowanymi postaciami i prawdziwym studium dorastania co nadaje jej szczególnej wartości. Czy pretensjonalna i moralizatorska jak twierdzą niektórzy? To rzecz bardzo względna. Ja jestem daleka od takich stwierdzeń. Najlepiej przekonać się jedna o tym samemu.
Z pewnością jest to książka ważna i niosąca ze sobą wydźwięk wielu wartości, które mimo minionego czasu wciąż stanowią istotę człowieczeństwa. Na powrót przywołuje w nas wspomnienie tego, co naprawdę ważne, tego, co w nas zatraca się i blednie wraz z rozwojem cywilizacji. Jej wydźwięk może być bardzo szeroki lub zginąć w gąszczu literackiego świata. To jednak zależy już tylko od nas.
To także pełna kobiecości powieść, poprzez którą autorka przekonywała młode kobiety do własnych ambicji, planów i marzeń. Otwierała im moralną drogę do wolności i osobistego szczęścia. Być może dziś nie trzeba już przypominać o tym kobietom ani małym dziewczynkom, warto jednak stawiać na uniwersalne wartości, którym ta powieść akurat przyświeca.
Historia "Małych kobietek" oparta jest najprawdopodobniej na prawdziwych wydarzeniach, która opowiada o rodzinie Marchów. Rodzinie, która niegdyś szczyciła się nie tylko dobrym pochodzeniem, ale również zamożnością. W chwili jednak, w której ją poznajemy za pośrednictwem tej oto opowieści, boryka się ona z ubóstwem. Nieobecność ojca i męża, który wspiera żołnierzy w wojnie secesyjnej, nie ułatwia sytuacji. Piątka kobiet zmuszona jest radzić sobie sama. Aby utrzymać koniec z końcem, ciężka praca doskwiera nie tylko samej pani March, ale i dwóm jej najstarszym córkom.
Mimo wielu obowiązkom i mozolnej pracy, dziewczynki nie tracą optymizmu i zawsze znajdują czas na to, co sprawia małym kobietkom najwięcej przyjemności. Mało tego, swoją postawą, radością życia i chęcią do beztroskiej zabawy zarażają innych, w tym także swojego nastoletniego sąsiada, który będąc pod opieką dziadka, wydaje się bardzo samotny. Jego życie od chwili poznania dziewczynek, zmienia się nie do poznania a salwa przygód, która wkrótce nastanie, będzie tym, co czytelnicy lubią najbardziej — pasjonującą lekturą.
"Małe kobietki" to wyjątkowo klimatyczna powieść, ze świetnie skonstruowanymi postaciami i prawdziwym studium dorastania co nadaje jej szczególnej wartości. Czy pretensjonalna i moralizatorska jak twierdzą niektórzy? To rzecz bardzo względna. Ja jestem daleka od takich stwierdzeń. Najlepiej przekonać się jedna o tym samemu.
Z pewnością jest to książka ważna i niosąca ze sobą wydźwięk wielu wartości, które mimo minionego czasu wciąż stanowią istotę człowieczeństwa. Na powrót przywołuje w nas wspomnienie tego, co naprawdę ważne, tego, co w nas zatraca się i blednie wraz z rozwojem cywilizacji. Jej wydźwięk może być bardzo szeroki lub zginąć w gąszczu literackiego świata. To jednak zależy już tylko od nas.
To także pełna kobiecości powieść, poprzez którą autorka przekonywała młode kobiety do własnych ambicji, planów i marzeń. Otwierała im moralną drogę do wolności i osobistego szczęścia. Być może dziś nie trzeba już przypominać o tym kobietom ani małym dziewczynkom, warto jednak stawiać na uniwersalne wartości, którym ta powieść akurat przyświeca.
Jest jeszcze jedna rzecz, która sprawiła, że moje serce przylgnęło do "Małych kobietek"
- to jej wydanie. Wyjątkowo urokliwe. W twardej oprawie, z wyczuwalną
strukturą na okładce. Skromne w swojej postaci, a jednocześnie wielkie.
Całkiem spora czcionka na delikatnie kremowym papierze i te rysunki wplatane w treść książki. Perfekcja jakości i stylu.