"ŻAŁOBNICA" - Robert Małecki

Uwielbiam kryminały, które opuszczają podwoje Czwartej Strony. Zawsze są gwarancją dobrej prozy i jak widać, promują rodzimą literaturę kryminalną, która swoją popularnością pobiła już wielu mistrzów światowego pióra. Należy do niej również twórczość Roberta Małeckiego. Czego dowodem jest sześć poprzednich powieści kryminalnych autora, które w mojej bibliotece cieszą się naprawdę dużą popularnością. Przeczytałam każdą z nich i wciąż rekomenduje je moim czytelnikom.

Sięgnięcie po "Żałobnicą" było już zatem tylko czystą formalnością. I tu wielkie zaskoczenie. Ten kawałek prozo ni jak nie pasuje mi do dawnego Małeckiego. Dla pewności kilka razy zerknęłam nawet na okładkę, by upewnić się co do twórcy tego dzieła. Rozczarowana? Może troszeczkę! Zaskoczona? Bardzo!!!

Nowy Małecki pokazała bowiem swoją drugą twarz — drugie oblicze swojej artystycznej natury. Niestety to spowodowało, że początek spotkania z "Żałobnicą" był nieco trudny. Nie tego się przecież spodziewałam. Nie mogłam wsiąknąć w temat. Nasze wnętrza nie zagrały. Do czasu. Bo kiedy już odpuściłam wspomnieniom i pozwoliłam skupić się myślom tylko i wyłącznie na treści powieści, okazała się ona nie tyle znośną ile naprawdę dobrą warsztatowo powieścią.
Powieścią, która niesie ze sobą dość nieznośnie niepokojącą atmosferę. Jest niczym związana, niespokojna dusza, która pragnie prawdy, a jednocześnie się jej boi, podobnie jak i jej główna bohaterka Anna, której przeszłość płata figle. Nie łatwo jest być przecież napiętnowaną ludzką nienawiścią i obarczaną winą. Uciekinierką. Teraźniejszość niestety również nie ma w sobie nic z ideału. To o czym marzy, wydają się, być dla Anny nieosiągalne. Nad jej głową wciąż piętrzą się burzowe chmury. Początkowa niechęć do jej osoby ze strony rodziny męża z czasem przeradza się w otwartą nienawiść i walkę o jego względy. Mimo to Anna pozwala sobie na romans. I to z kim? Z najlepszym przyjacielem partnera i własnym szefem. To nie może się dobrze skończyć. Jej szwagierka też nie próżnuje i na własną rękę szuka dowodów przeciwko Annie. Wkrótce potem dochodzi do tragicznego wypadku w którym ginie jej mąż i znienawidzona pasierbica. To jednak niczego nie rozwiązuje. Sytuacja, w jakiej znalazła się nasza bohaterka, komplikuje się jeszcze bardziej.

Niewątpliwie "Żałobnica" nie należy do łatwych powieści, które ja mogłabym czytać w pociągu. Wiele w niej detali i wątków, przy których chwila nieuwagi pozostawi czytelnika poza nawiasem treści. Dopracowana, wymagająca i inteligentna. Pełna skomplikowanych postaci i ukrytych wątków. Taka właśnie jest nowa powieść Roberta Małeckiego. Jeśli zaś mowa o emocjach, które towarzyszyły mi podczas lektury, to muszę przyznać, że były one dość skromne. Autor próbuje manipulować czytelnikiem i raczej umiejętnie wodzi go za nos, co wzbudza swoistą ciekawość, ale nie euforię jakiej oczekiwałam. Niestety na dystans trzyma od nas główną bohaterkę. Anna jest bowiem postacią, której trudno zaufać. Trudno ją polubić i zrozumieć. W konsekwencji ma to jednak swoje znaczenie.

Niestety mimo wielu zalet i jeszcze większej liczby pozytywnych opinii ta książka w postaci thrillera psychologicznego nie będzie należała do moich ulubionych pozycji. Nie wbiła mnie w przysłowiowy fotel. Niestety. Zdecydowanie bardziej wolę dawnego Małeckiego i liczę, że powróci On wkrótce z kolejnym rasowym kryminałem. Jestem jednak wciąż pełna szacunku co do bezdyskusyjnego warsztatu autora.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu CZWARTA STRONA
 
 

 Tytuł: Żałobnica

Autor: Robert małecki

Kategoria: Thriller psychologiczny

Wydawca: Czwarta Strona

Data wydania: 2020

Liczba stron: 384