"Zaginiona" Lisa Gardner

 


 To było jakieś piętnaście lat temu. Może trochę mniej - wtedy właśnie odkryłam twórczość Lisy Gardner. Potem porzuciłam ją na rzecz innych pisarzy, zwłaszcza polskiego kryminału, który z sukcesem rozwijał się na rodzimym rynku. Teraz na powrót z ogromną przyjemnością do niej wróciłam, i to za sprawą wznowionej "Zaginionej". Szalenie odpowiada mi ta nowa wersja książki. Idealny format, czcionka i kremowy, miękki papier. Czytaniu sprzyjają również krótkie rozdziały i przejrzystość akcji. Tradycyjna, trzecioosobowa narracja i fabuła, która naprawdę wciąga. Intrygujący jest też fakt, że w całą sprawę zamieszane są dzieci, a dokładniej mówiąc pewien kilkuletni chłopiec z sierocińca, który dopuszcza się rzeczy przyprawiających jego opiekunów o paniczny strach. 

Ale od początku.  Rainie – to nasza zaginiona. Kobieta, która nie miała łatwego życia, a jej przeszłość spowija mrok. Wszystko wskoczyło na dobre tory dopiero z chwilą, kiedy poznała Pierca`a Quincy`ego - obecnie emerytowanego profilera FBI. Ich miłość była szczera i głęboka. Taka też pozostaje w momencie, kiedy kobieta przeżywa najgorsze chwile swojego życia i staczała się w przepaść. Zażywa tabletki i pije. Pozwalałaby rosła w niej przepełniająca ją ciemność. By utraciła zaufanie w oczach przyjaciół, męża i podopiecznych. Autorka obnaża w ten sposób wewnętrzną naturę kobiety. Sposoby wypierania problemu i łatwość z jaką wpada się w konflikty. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny, a sama miłość nie wystarcza by uleczyć wszystkie rany. Miłość nie daje bowiem gwarancji, że człowiek nie będzie samotny. 

Jej samotność ma zatem swoje konsekwencje. Brutalne i pełne cierpienia, bo kiedy Rainie zostaje porwana, jej mąż stawia na nogi niemal całą stanową policję. Do śledztwa dołącza też jego córka - agentka FBI wraz ze swoim partnerem. Tymczasem były podopieczny kobiety, chłopiec imieniem Dougie wykazuje intrygująca znajomość stanu rzeczy w jakim znalazła się tytułowa zaginiona. Nie jest on jednak zwyczajnym dzieckiem, z którym rozmowa może przynieść dodatkowe informacje. Śledczy mają jednak pewien trop, którego śladem uparcie podążają. Ale czy to dobry trop? W sprawę zamieszany jest też pewien dziennikarz i gazeta, która pośredniczy w kontakcie z porywaczem, który z czasem dopuszcza się kolejnego porwania. Teraz w niebezpieczeństwie jest nie tylko kobieta, ale i mały chłopiec, który jej nie ufa.

Powieść "Zaginiona" w całej swojej kryminalnej odsłonie nie jest pozbawiona szerszego kontekstu. O problemie z uzależnieniem już wspomniałam. O samotności również, choć ta ma tu wiele twarzy i prowadzi do tylu samo nieszczęść. Lisa Gardner świetnie kreuje też swoich bohaterów. Nikogo nie pomija. Każdemu nadaje charakter i osobowość. Snuje wokół nich historię. W ten sposób tworzy powieść przesiąkniętą ludzkimi dylematami i tajemnicami. Buduje klimat nie tyle mroczny i straszny co dający poczucie jego realności. Plastyczność zaś z jaką pisze pozwala niemal na własnej skórze poczuć zimno wilgotnej piwnicy i ciepło strużki krwi sączącej się po ciele Rainie. Jej ból i determinację by uratować za wszelką cenę choćby to jedno małe życie. 

"Zaginiona" to książka godna polecenia. Pełna suspensu, napięcia i tajemnicy trudnej do rozgryzienia niemal do samego jej końca. Powieść, którą się pochłania. Którą można się zafascynować i chcieć więcej i więcej. Takie książki lubię. Nie na darmo nazywa się ją mistrzynią amerykańskiego Thrillera kryminalnego. 


ALBATROS

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien