To, że Wydawnictwo Zysk i S-ka pokusiło się o wznowienie ponadczasowych dzieł Kurta Vonneguta, nie dziwi chyba nikogo. My dzięki temu mamy zaś kolejną okazję sięgnąć po pachnące świeżością książki Mistrz nad Mistrzami, którego stylu i języka nie da się podrobić. I choć w moim przypadku nie była to miłość od pierwszego słowa, a raczej ta długo dojrzewająca, to cieszę się, że mi nie umknęła. Nie wszystkie jednak jego dzieła traktowane są na równi. Nie wszystkie tak samo zachwycają i ryją ślad w naszej pamięci. Każde jest za to niezwykle osobliwe i czasem dociera do nas mocno po czasie. Jedne lubimy bardziej, inne mniej, ale to rzecz zupełnie naturalna. To, co jednak zachwyca w przypadku tej serii to ich wyjątkowa szata graficzna, układ treści, a nawet sam papier. Tak pięknego wydania nie miałam już dawno. Nie to jest jednak moim celem, gdy sięgam po powieść. Zawsze pełna napięcia oczekuje jej treści i tego, czym znów mnie zaskoczy jej autor. " Slapstick. albo nigdy więc...