"MÓJ TATA PANDA" - James Gould-Bourn

W swoim życiu przeczytałam tysiące książek, ale niewiele robi takie wrażenie jak TA. Słodko-gorzka komedia obyczajowa o rodzicielstwie, przyjaźni i radzeniu sobie z żałobą.

Początkowo sądziłam, że ta historia to nic niezwykłego. Ot, kolejna opowieść o tym, co gra w ludzkich sercach. Opowieść o ojcu i synu, którzy na nowo muszą zbudować swój świat po stracie najbliższej im osoby, matki i żony. Nie wyróżniała się stylem ani formą. Toczyła się utartym schematami rytmem, aż do chwili gdy...

Życie Danny'ego niemal się rozpada. To, że został samotnym ojcem jedenastolatka, który od śmierci matki, czyli niemal od roku, nie wymówił ani jednego słowa to jedno. Kolejnym gwoździem do trumny są długi za wynajem mieszkania. Wkrótce potem traci on pracę, a wizja wylądowania na bruku staje się coraz bliższa. Ale to i tak nie wszystko. Właściciel mieszkania, które wynajmuje, nie tylko żąda spłaty długu z odsetkami, ale jeszcze grozi mu pobiciem. Co w takiej sytuacji robić? - Myśli zrozpaczony ojciec.

Kupuje sfatygowany kostium pandy i kieruje swoje kroki wprost do parku, gdzie uliczni artyści zarabiają na życie, robiąc to, co wychodzi im najlepiej. Tyle tylko, że Danny nic nie umie, a za samo stanie w przebraniu nikt nie rzuci mu nawet złamanego funta. Z pomocą przychodzi mu przypadkowo spotkana dziewczyna, której z trudem, ale jednak dała się namówić na udzielenie osobliwej pandzie kilku lekcji tańca. Tak też rozwija się ich znajomość.
Tańcząca panda działa jednak w ukryciu. Nie jest mu łatwo przyznać się do porażki, nie przed synem, z którym tak naprawdę nawet nie rozmawia, aż do chwili...

Do chwili, w której Panda ratuje Willa przed szkolnymi opryszkami. Wtedy ten odzywa się do pandy. Po tym wydarzeniu jedenastolatek niemal każdego dnia przychodzi do parku, by porozmawiać z pandą. Opowiada mu o sobie i swojej rodzinie. O tym, co go trapi. O marzeniach i ojcu, przed którym stoi teraz nie lada wyzwanie. To wówczas Danny odnajduje prawdę o sobie i swoim dziecku. Zaczyna rozumieć świat i znów chce mu się żyć. Ale co będzie, jak Will się dowie, kim tak naprawdę jest jego ojciec? Czy to, co do tej pory zbudowali razem wystarczy, by puścić w zapomnienie wszystkie kłamstwa i tajemnice?

Ten problem długo pozostaje jednak otwarty. Uporanie się z długami wydaje się, być w tej chwili nieco prostsze, zwłaszcza kiedy Danny wpada na pomysł wystartowania w konkursie ulicznych artystów z zamiarem wygrania go. Ale czy to możliwe dla takiego laika jak on? Ten element historii ma jednak znacznie weselszy aspekt, co pozwala traktować ją nieco z przymrużeniem oka. Niczym w prawdziwym dramacie: od tragedii do komedii.

Reasumując. "Mój tata panda" to książka, która dotyka spraw naprawdę ważnych. Na plan pierwszy wysuwa się problem żałoby, radzenia sobie ze stratą. I wbrew pozorom to nie Will miał z tym problem, a raczej Danny. Jego syn był zwyczajnie samotny. Tęsknił, a dodatkowy brak zrozumienia ze strony dorosłych i ojca nasilał w nim tylko to uczucie. Kolejnym ważnym wątkiem są relacje między rodzicem i dzieckiem. Bycie tatą, nie oznacza bowiem bycia blisko, bycia prawdziwym przyjacielem. Do tego trzeba czegoś znacznie więcej. Więcej poznania siebie. Więcej prawdy, rozmowy i zaufania. Odwagi.

Książka, którą czyta się jednym tchem, która wzrusza i bawi. Aż trudno o uwierzyć, że to literacki debiut. Po prostu smakowita. Wisienka na torcie wśród książek tego roku.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu MARGINESY 


 

Popularne posty z tego bloga

"OSTATNI ROZDZIAŁ" - Katarzyna Kalista

"JA I ŚWIAT. INFORMACJE W OBRAZKACH" - Mireia Trius, Joana Casals

" Płomienie" Daniela Krien