"WIERNY CZYTELNIK" - Max Seeck

Któż z nas nie lubi powieści, które zajmują jego uwagę już od pierwszych jej stron. Może brzmi to banalnie, ale nie ma to, jak zacząć niczym u samego Hitchcocka. Od "trzęsienia ziemi" by potem już tylko dodawać kolejne smaczki, by napięcie czytelnika nie tyle nie spadło, ile rosło z każdą kolejną stroną.


Tak też rzecz się działa w przypadku tego fińskiego kryminału i 'Wiernego czytelnika". Bo jak inaczej nazwać scenę u szczytu pustego stołu, przy którym siedzi martwa kobieta. Niezwykle szykowna, w czarnej wieczorowej sukni i  z upiornym uśmiechem na ustach, który potrafił wprawić w konsternację nawet najbardziej doświadczonych śledczych. Scena prawie jak z horroru. A dokładnie mówiąc, wprost z powieści męża ofiary, niejakiego Rogera Koponena, który akurat spija śmietankę swojej sławy na drugim końcu Finlandii. Wygląda więc na to, że sprawca zainspirował się scenami z jego książki. A jeśli to prawda, to oznacza to, że Maria nie jest i nie będzie jedyną ofiarą.
"- Kobieta utopiona, 
- kobieta otruta, 
-mężczyzna ukamienowany, 
- mężczyzna zabity sztyletem, 
- mężczyzna spalony na stosie, 
- kobieta zmiażdżona, 
- kobieta spalona na stosie".

Wygląda znajomo? Z pewnością tak, zwłaszcza dla śledczych, którzy znają podobne przypadki z czasów Świętej Inkwizycji, która brutalnie walczyła z herezją w kościele katolickim. To już kiedyś się wydarzyło, teraz powtarza w XXI wieku, choć w czarownice już nikt nie wierzy. Chyba że sprawca ma urojenia, jest szaleńcem, albo co gorsza... - tego właśnie wam nie zdradzę.

Idąc tym tropem, Jessica zaczyna metodycznie analizować artykuły na temat dawnych zabójstw czarownic. Zanim jednak śledztwo nabierze rozpędu, pojawiają się kolejne ofiary. Wypadkowi ulega również sam autor feralnej powieści i mąż pierwszej denatki. To jednak, zamiast zbliżyć policję do rozwiązania zagadki, oddala ich jeszcze bardziej. Sprawy zaczynają się bowiem komplikować z każdym nowo poznanym faktem, które czasem wydają się wręcz nielogiczne. Wciąż jednak kluczem do sprawy jest książka "Polowanie na czarownice"." Jeśli chcą rozwiązać tę absurdalną plątaninę przestępstw, być może muszą używać bardziej kreatywnych i jednocześnie nielogicznych środków niż wcześniej".

Po przeczytaniu powieści trudno dziwić się, iż zachwyciła ona amerykańskich czytelników, a Hollywood właśnie przygotowuje jej ekranizację. Jak będzie z Polskim czytelnikiem, trudno powiedzieć. Na tyle, na ile zdążyłam się zorientować, zdania wciąż są podzielane. To, co mnie osobiście przypadło do gustu to całkiem niebanalny wątek. Przejrzyste śledztwo prowadzone przez Jessicę i logiczne, choć pełne niewiadomych. To tylko podkręcało atmosferę powieści, którą czyta się w sposób łatwy i zajmujący. Trudno też o własne domysły, a już na pewno co do jej zakończenia. Te niestety nieco mnie rozczarowało. Misternie zbudowana fabuła została jakby sprowadzona w finale do większej ilości pytań niż odpowiedzi. Niewiele jest przez to wyjaśnione. Trochę tak jakby autor nie miał pomysłu na jej zakończenia i stworzył je na kolanie.

Co się zaś tyczy głównej bohaterki, niejakiej Jessicy Niemi, która intryguje tyle samo co główny wątek powieści, chyba nie do końca zrozumiałam jej historię, która stanowi niejako drugi, poboczny wątek powieści i sięga jej dalekiej przeszłości. Zwłaszcza retrospekcji sięgających jej pobytu w Wenecji. Nie mogę więc powiedzieć, by ta powieść była czymś wyjątkowym. Więcej niż dobrą powieścią. Ważne, że nie nudzi, jest mało przewidywalna i mimo epizody z Wenecją w tle, trzyma się tematu. Z ciekawością obejrzę też jej ekranizację.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu SONIA DRAGA