"NIE MÓWIĄC NIKOMU" - Danuta Awolusi

Maksymilian pod wieloma względami przypominał swego ojca, żarliwego przeciwnika wszystkiego, co inne. To dlatego miał tak wąskie postrzeganie świata i choć kochał Laurę pond wszystko, nie potrafił jej tego okazać. Był za to szanowanym biznesmenem i ojcem rodziny. Jego prawdziwa natura nie była jednak gotowa na to, co wkrótce miał mu zgotować los.

Laura, choć miała fach w rękach, nie łatwo było jej się nim posłużyć w swoim schematycznym życiu. Ona, jak i setki innych ludzi na świecie porzuciła swe marzenia i pasje. Weszła w role, które napisało jej samo życie i mąż: matki i żony. Początkowo nie widział w tym problemu. Z czasem jednak samotność zaczęła doskwierać jej coraz bardziej, a bycie kurą domową przestało ją bawić. Jej dzika natura wzięła więc górę i za namową przyjaciółki ruszyła śladami własnych marzeń. Gdyby jednak wiedziała, co ja czeka...

Uka za to była całkowicie pogrążona w swoim świecie. W nim łatwiej było trwać w rozpaczy. Przesiadywać codziennie na cmentarzu, brodząc w wyobraźni, najgłębiej jak się da. Kiedyś była wybitną skrzypaczką, dziś stała się lokalnym dziwadłem. Szansą na wyrwanie ją z tego letargu wciąż była jednak przeszłość i pewna kobieta, która miała wkrótce poznać.

Każde z nich skrywa w sobie tajemnice. Ukrywa cząstkę prawdy o sobie i spycha ją w najgłębsze czeluście samego siebie, licząc na jej zapomnienie. Ta jednak, zamiast tlić się gdzieś tam niezauważalnie, wymykają się nieproszona. Początkowo nawet koi ból i tęsknotę. Daje skrawek nadziei na szczęście. Nie jest jednak łatwa do przetrawienia, do zaakceptowania, poznania i szczerej formie. Budzi strach. Czasem nawet panikę.

Kłamstwo nie jest jednak tym, na czym można budować szczery i prawdziwy związek, a już na pewno nie miłość czy przyjaźń. Lepsze są już kłótnie. Te przynajmniej są rozwojowe. "Konflikt daje kopa, żeby iść dalej. Awantura to rozładowanie emocji. Świadectwo, że jeszcze tli się jakiś żar, że obojętność nie zdołała na dobre się wedrzeć pomiędzy dwojga ludzi, by rozdzielić ich już na zawsze".

Takie książki właśnie lubię. Książki zgrabnie napisane i nasycone żarliwą treścią. Bajkowe wręcz historie, które wcale daleko nie odbiegają od rzeczywistości. Mocne i wzruszające do łez historie, które są w stanie pokrzepić każde serce. Pełne bólu, cierpienia, z których rodzi się miłość i szczęście. W których bohaterowie, choć czasem popaprani i pełni wad staja się nam wyjątkowo bliscy. Gdzie siła kobiet po raz wtóry daje o sobie znać, a dobre zakończenie staje się symbolem wiary w człowieczeństwo.

Nowa powieść Danuty Awolusi to był pewniak, po dwóch jej poprzednich powieściach nie było nawet mowy, by tę pominąć w swoim czytelniczym planie. Bo to kolejna pełna emocji i wielowątkowa historia o ludziach takich ja my. Angażująca czytelnika od pierwszych stron. Pełna niespodzianek, małżeńskich perypetii i historii z przeszłości. Wielowątkowa i niezwykle barwna opowieść, pod której powierzchnią kryje się wiele dylematów.

P.S. I jeśli ktokolwiek myśli, że to kolejna typowa historia o małżeńskich problemach, w których mąż wiedzie prym, a żona niczym kura domowa spełnia jego zachcianki, to grubo się myli. W tej historii nie ma nic oczywistego. Tu role się mieszają, a postać zdziwaczałej wdowy i jej tajemnica dopełnia opowieść niemal do perfekcji. I jak się okazuje nie potrzeba wielkich słów, by historia chwytała za serce. Wystarczy odrobina wyobraźni i kobiecej wrażliwości.
 

Za książkę dziękuję  Wydawnictwu PRÓSZYŃSKI